Rozdział 17-Plaża


Noc była gorąca, gwiazdy świeciły jasno a ogromny księżyc wisiał wysoko na niebie, oświetlając bladą poświatą piaski plaży. Słychać było tylko szum fal, rozbijających się o piaszczysty brzeg. I nasze ciche kroki, wywoływane stąpaniem bosych stóp po piasku.
-Pięknie, prawda?- odezwał się Paweł po raz pierwszy od naszego wyjścia z pensjonatu. Pokiwałem głową i mocniej ścisnąłem jego dłoń. Spacerowaliśmy po plaży bez koszulek, powietrze było gorące i pachniało morzem.
-Uwielbiam takie spacery- powiedziałem. -Mógłbym tak z tobą spacerować do rana.-
Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w policzek. Czułem się jak w niebie, jego towarzystwo, okoliczności przyrody i szum morza wpływały na mnie uspokajająco, ten stan mógłby trwać wiecznie.
-Tylko pomyśleć, jutro o tej porze będziemy już w drodze do domu.- powiedział cicho.
-Trzeba w końcu wrócić, nie możemy tu siedzieć wiecznie.-
Zatrzymał się nagle i pociągnął mnie za rękę.
-Cieszę się, że mnie namówiłeś na ten spacer- powiedział, stając naprzeciw mnie i patrząc mi w oczy.
-A ja się cieszę, że ci się podoba- pocałowałem go delikatnie w usta i dodałem szeptem; -może usiądziemy?-
-A pewnie- popchnął mnie delikatnie na piasek -a nawet się położymy.-
Usiadł na moich nogach okrakiem, nasze nagie klatki piersiowe zetknęły się.
-Napalam się na ciebie.- wyszeptał mi do ucha a następnie ugryzł mnie w nie delikatnie. Objąłem go i zacząłem pieścić skórę jego pleców. Łapczywie wpił się w moje usta, całował bez opamiętania dysząc z podniecenia. Jego niecierpliwe dłonie pieściły moją klatkę piersiową i brzuch, powoli schodząc niżej. Dotknął mojego krocza i zaczął masować mi penisa przez spodenki, który bezwiednie zaczął się powiększać. Oderwałem się z trudem od jego wilgotnych warg i wyszeptałem: -Jak teraz tego nie przerwiemy, to za chwilę będzie za późno.-
-Nie obchodzi mnie to- wydyszał,siłując się z guzikami od moich spodenek. -dla mnie już jest za późno, nie wytrzymam dłużej.-
Pokonał ostatni guzik i uwolnił mojego członka, po czym od razu chwycił go mocno dłonią i obciągnął napletek. Drgnąłem pod wpływem jego dotyku.
-Ktoś może przechodzić, zobaczy nas...- stęknąłem.
-Jest ciemno, nie zobaczy.-
-Księżyc świeci dość jasno, wszystko widać.- powiedziałem, rozglądając się z obawą dookoła.
-No i niech sobie będzie widać, niech nawet księżyc i gwiazdy widzą jak cię kocham.- mruknął i zaczął całować mój brzuch. W międzyczasie ściągnął mi spodenki do kostek, ponownie usadowił się na moich udach i wznowił całowanie mojego brzucha oraz czynności wykonywane poniżej, między moimi nogami. Czułem gorący piasek pod pośladkami. Jego dłonie powoli lecz zdecydowanie poruszały się,pieszcząc moją męskość, jedna ręka, zaciśnięta przesuwała się rytmicznie po moim nabrzmiałym członku, a druga masowała jądra i okolice. Nie mogłem pozwolić, żeby mój ukochany pozostał niezaspokojony, więc sięgnąłem ręką do jego spodenek i przez chwilę walczyłem z suwakiem. W końcu oswobodziłem jego napęczniałego penisa i odwzajemniłem pieszczoty.
Od strony tawerny doleciał nas czyjś głos, ktoś nawoływał nas po imionach. Zerknąłem w tamtą stronę ale Paweł nawet nie raczył przerwać wykonywanych czynności. Spostrzegłem, że ktoś idzie w naszym kierunku, potrąciłem ramię Pawła, który z ociąganiem zaprzestał dalszych pieszczot. Dwie postaci zbliżały się do nas, ale choć było dość jasno nie mogłem rozpoznać kto to. Natychmiast podnieśliśmy się z piasku i poprawiliśmy ubrania.
-Karol, Paweł, jesteście tam?!- zawołał głos kuzyna. Odpowiedziałem:
-Tu jesteśmy.-
-Chodźcie szybko, coś się dzieje z Dawidem.- powiedział kuzyn przejętym głosem i podszedł do nas nerwowo. Razem z nim był Robert.
-Co się dzieje?-
-Chyba za dużo wypił, zachowuje się co najmniej dziwnie.-
-To znaczy jak?-próbowałem dowiedzieć się czegoś konkretnego.
-Jak wychodziliśmy z tawerny to płakał i mówił o sobie w trzeciej osobie.-wyjaśnił Robert.
Spojrzałem na nich zaskoczony i szarpnąłem Pawła za rękaw, mówiąc:
-Idziemy, szybko.-
Pognaliśmy z powrotem po schodkach na drewniany podest tawerny. Lokal był prawie pusty, tylko kilka osób siedziało przy stolikach. W samym rogu siedział Dawid z Kasią, a nad nimi stał Martin i próbował przemawiać do mojego brata, który gestykulował ramionami, jakby o coś prosił. Spojrzałem na jego twarz, wyrażała strach i smutek. Ruszyłem w ich stronę między stolikami. Gdy się zbliżyłem, usłyszałem głos Dawida.
-Błagam, pomóżcie Dawidowi- prosił. -on cierpi!-
-Co ty wyprawiasz?!- zapytałem ostrym tonem. Młody spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem, nagle skrzywił się i rozpłakał.
-Karol, pomóż mu, pomóż Dawidowi...- załkał jak dziecko i próbował wstać, w ostatniej chwili chwytając się krawędzi stolika. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i z hukiem uderzył kolanami w deski podłogi tawerny, co odczułem niemal jak mój własny fizyczny ból.
Jednocześnie z Pawłem rzuciłem się w jego stronę i podnieśliśmy go na nogi. Nie był w stanie utrzymać się o własnych siłach, więc musieliśmy go podtrzymywać.
-Zaprowadźmy go do pokoju, niech to odeśpi.- powiedziałem do mojego chłopaka i dodałem po chwili.- Do naszego pokoju.-
Paweł kiwnął głową i już mieliśmy opuścić lokal, ale odwróciłem się jeszcze na chwilę i powiedziałem do reszty:
-Nie wiem kto pozwolił mu tyle w siebie wlać, ale wrócę tu za chwilę i będę chciał z tą osobą porozmawiać.-
Zauważyłem, że Robert wyraźnie zbladł, ale udałem, że tego nie widzę i pociągnąłem z brata do wyjścia, przy pomocy mojego kochanego Pawła.


****************************************************************************************************


-A mówiłam ci, że Karol ostrzegał przed dawaniem bratu piwa, to się uparłeś!- Kasia z wyrzutem powiedziała do Roberta. Chłopak zmieszał się i przygryzł wargę.
-Opierdoli mnie, a może nawet mi jebnie...- stęknął z paniką w głosie. -Ale on wypił jedynie dwa piwa, skąd mogłem wiedzieć, że go tak szybko położą-
Podrapał się w głowę i zaczął nerwowo wiercić się na krześle. Dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu i ścisnęła lekko.
-Nie martw się, nie pozwolę cię uderzyć.- pocieszyła go. -Zresztą nie sądzę, żeby Karol miał zamiar to zrobić.-
-Już po tobie, kolego.- mruknął Martin,górujący nad wszystkimi, przypatrując się twarzom wszystkich siedzących przy stoliku. -Wasz gitarzysta zrobi sobie z Twojej skóry pokrowiec na gitarę.-
-Dzięki za pocieszenie.- mruknął Robert, zerkając z wyrzutem na uśmiechniętą brodatą twarz właściciela pensjonatu. Martina najwyraźniej bawiła cała sytuacja, choć niewątpliwie przejął się zachowaniem biednego Dawida, gdyż natychmiast znalazł się przy ich stoliku. Nie było tylko wiadomo, czy powodowała nim troska o brata Karola, czy o pozostałych gości tawerny, których mógł zgorszyć widok marzącego się nastolatka znajdującego się pod wpływem zbyt dużej ilości piwa.
Nad stolikiem zapadła niezręczna cisza, przerywana tylko odgłosem nerwowego tupania nogi Roberta.
-A niech się dzieje co chce- mruknął blondyn i sięgnął po kolejne piwo. -Na trzeźwo ciężko znoszę awantury, muszę się napić.-



***********************************************************************************************


Podtrzymałem brata za ramię, kiedy Paweł otwierał drzwi. Dawid bełkotał coś niewyraźnie i płakał, nagle spojrzał na mnie zupełnie przytomnym wzrokiem i powiedział:
-Karol, ratuj Dawida, jemu dzieje się krzywda...-
-O czym ty mówisz, dlaczego w ogóle mówisz o sobie w trzeciej osobie?!-
Niestety, niczego więcej się nie dowiedziałem, młody spuścił głowę i ponownie sprawiał wrażenie kompletnie pijanego. Podczas gdy mój chłopak siłował się z opornym zamkiem w drzwiach, potrząsnąłem nieco bratem, ale nie dało to żadnego rezultatu. Gdyby nie moje ramię, osunąłby się na ziemię.
W końcu Paweł pokonał opór drzwi i wprowadziliśmy Dawida do pokoju. Sięgnąłem do włącznika światła i kiedy pokój rozświetliła mocna żarówka, delikatnie usadowiłem młodego na łóżku Pawła, które i tak od pierwszego dnia stało nieużywane.
Zdjąłem mu koszulkę a Paweł zajął się jego butami, po czym wspólnie zdjęliśmy mu spodnie i ułożyliśmy go na łóżku. Przykryłem go kocem i spojrzałem na swojego chłopaka, który miał zatroskaną minę.
-Ale się ubzdryngolił.- pokręcił głową. -Ciekawe o czym mówił.-
-Domyślam się, że chodziło mu o tego Dawida ,z którym się przyjaźni.-
-Ten mały, z domu kultury?-
-Tak, tylko zupełnie nie wiem czemu mówił, że cierpi.- zastanowiłem się.
-Rzeczywiście, nie wyglądał na szczęśliwego, kiedy widziałem go u was.-
-Mam podejrzenia co do jego ojca.- wyszeptałem tak cicho, jakby wspominana osoba mogła nas słyszeć. -Przypuszczam, że to domowy tyran, wyżywa się na chłopcu i matce.-
-Matko...-Paweł usiadł z wrażenia.-Że też takich ludzi ziemia nosi.-
Jego piękna twarz wyrażała odrazę.
-Słuchaj, ja zejdę pogadać z Robertem, bo od razu wiedziałem, że to on pozwolił mu tyle wypić, a ty popilnuj go przez chwilę.- uniosłem palcem jego głowę i spojrzałem mu w oczy. -Gdyby coś mówił, to postaraj się to zapamiętać. Kocham cię.-
-Dobrze,zapamiętam.- uśmiechnął się smutno, ale po chwili jego twarz rozpromieniła się. -Ja ciebie też kocham.-
Pocałowałem go w głowę i wyszedłem z pokoju.


*********************************************************************************************


Karol wkroczył do tawerny z miną człowieka gotowego na łamanie kości. Podszedł do stolika i spojrzał zimno na siedzącego Roberta, który przełknął głośno ślinę. Zapobiegawczo Daniel z Svenem i Martinem odeszli od stolika, jakby nie chcieli być świadkami tej rozmowy. Obaj milczeli, w końcu Robert westchnął i odezwał się pierwszy.
-Wiem, zjebałem, przepraszam.-spuścił głowę.
Wyższy chłopak tylko pokiwał głową i usiadł przy stoliku.
-To prawda, zjebałeś.- powiedział, splatając palce na stoliku. -Wiedziałeś, że on nie może dużo opić, ale pozwoliłeś mu.-
-Wiem,wybacz, po prostu zagadaliśmy się i nawet nie wiedziałem kiedy wlał w siebie tyle.-
-No dobrze, już po sprawie, ale na przyszłość pamiętaj, żeby nie dawać Dawidowi za dużo alkoholu. Odwala mu później, bredzi jakieś niestworzone rzeczy.-
-Będę pamiętał, już mu nie pozwolę pić.- zapewnił Robert.
-Dobra, to teraz pozwólcie, że wrócę do swojego chłopaka, bo zostawiłem go z Dawidem samego.- blondyn podniósł się od stolika, ale jeszcze po raz ostatni odezwał się do Roberta: -Ale nie myśl, że ujdzie ci to bezkarnie. Jutro będziesz taszczył do pociągu moją gitarę i wzmacniacz.-
-Dzięki bogu, tylko tyle...- westchnął cicho Robert, ale bystre ucho Karola coś uchwyciło.
-Słucham?-
-Eee...nie, nic takiego...-zająknął się niższy chłopak.
-Wydawało mi się, że coś słyszałem.- Karol podrapał się po brodzie, po chwili wzruszył ramionami: -Ale widocznie mi się zdawało.-
Odwrócił się i podążył w stronę wyjścia.


**********************************************************************************************


Noc minęła dość spokojnie, choć Dawid gadał przez sen. Wstawaliśmy kilka razy w nocy, na zmianę z Pawłem, ale ogólnie rano byliśmy wypoczęci. Po cichu ubraliśmy się i zeszliśmy na kawę, zostawiając młodego samego, żeby wypoczął przed wyjazdem. W tawernie było pusto, tylko Kasia stała za barem. Przywitała się z nami i zrobiła nam mocną, czarną kawę. Potem zamówiliśmy coś do jedzenia i po śniadaniu wróciliśmy do pokoju, sprawdzić co z Dawidem. Całą noc nurtowało mnie to, co mówił zanim zasnął.
Dawid cierpi, pomóż mu, czyżby coś mu się przyśniło?
Młody spał jeszcze, więc chciałem namówić Pawła na ostatni spacer po plaży, ale powiedział, że posiedzi z Dawidem i w razie czego pomoże mu dojść do siebie. Podziękowałem mu za pomoc i wyszedłem po raz ostatni przejść się po piasku.
Dziś pogoda była równie piękna, co wczoraj, słońce prażyło niemiłosiernie, więc zdjąłem koszulkę i buty i ruszyłem wzdłuż linii brzegowej. Po niecałym kilometrze upal zmusił mnie do chwilki odpoczynku, usiadłem więc zatem na gorącym piasku i zacząłem wpatrywać się w horyzont, wygrzebując stopami różne wzorki w piasku. 




Myślałem o tym, co słyszałem w nocy od brata, czyżby aż tak bardzo polubił tego cichego, czarnowłosego chłopca? Szczerze mówiąc, nie miałbym nić przeciwko temu, chociaż nie miałem pewności, co do charakteru ich sympatii. Postanowiłem nie zaprzątać sobie tym teraz myśli i cieszyłem oczy widokiem spokojnych fal, oraz białych, wełnistych kłębów chmur, płynących majestatycznie po niebie, odbijając się w wodzie. Otoczenie, oraz cichy szum fal rozbijających się o brzeg, wprawiły mnie w błogi nastrój, przestałem myśleć o czymkolwiek i tylko chłonąłem piękno rozciągającej się przede mną panoramy. Z zamyślenia wyrwały mnie mewy, które krążyły nisko nad wodą, co chwilę uderzając w fale i lecąc w stronę brzegu. Jedna z nich, wyjątkowo wrednie usposobiona do ludzi, przelatując nade mną obsrała moje spodnie i właśnie to niezbyt miłe wydarzenie wyrwało mnie z transu.
Spojrzałem w niebo z obawą, czy czasem nie nadlatuje więcej takich skrzeczących "bombowców", pogroziłem im pięścią i powiedziałem ze złością;
-Czekajcie, jeszcze którąś dopadnę i nasram jej na głowę.-
Wytarłem spodnie piaskiem, wstałem i powoli ruszyłem w drogę powrotną do pensjonatu.
Trzeba obudzić młodego, zacząć się pakować, do wyjazdu zostało zaledwie kilka godzin.

8 komentarzy:

  1. ciekawy rozdział, jestem ciekaw co dokładnie się dziej w domu Dawida- co robi mu jego ojciec. Ładnie napisane, fajnie, że trzymasz czytelnika w napięciu ..;)

    Czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo dowiemy się, co z młodszym Dawidem. Dzięki za miły komentarz :)

      Usuń
  2. Jeeej... Ile ja czekałam na ten rozdział :) Bałam się że coś Ci się stało lub zrezygnowałeś z pisania i już nigdy nie poczytam sobie Twojego bloga :)
    Ale rozdział świetny, jak zresztą wszystkie ;)
    Prosiłeś żeby nie z anonima, pomyślałam że będę się podpisywać już w komentarzu bo konta nie chce mi się zakładać.
    Czekam na następny rozdział ;)
    ~オラ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę obiecać, że nie zrezygnuję z pisania, mam zamiar doprowadzić to i inne opowiadania do końca. Zawsze kończę to, co zacząłem. Dzięki za komentarz i za podpis :3

      Usuń
  3. Rozdział świetny! Jak z resztą wszystkie. :) Przepraszam że dopiero teraz komentuję ale wczoraj właściwie znalazłam twojego bloga i tak z małą przerwą w ciągu dnia na wyjście z bratem do parku i z późniejszą przerwą na sen skończyła czytać.;) Niesamowicie piszesz! To najlepsza historia yaoi jaką kiedykolwiek czytałam! Co jeszcze? A bardzo podoba mi się jak piszesz, masz naprawdę dojrzały styl pisania. :) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Życzę dobrej weny!
    Dejmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to bardzo motywujący komentarz ^^ Nie zawiodę, już wkrótce następny rozdział :)
      I pierwszy rozdział drugiego opowiadania :)

      Usuń
  4. Wiesz, co, nie chcę Cię krytykować ani nic, uwielbiam "Odcienie Tęsknoty", ale chcę Ci zwrócić uwagę na to, że troszkę źle dobierasz tytuły danych rozdziałów.

    Podoba mi się Twój styl, bardzo widocznie zmienił się w trakcie tej przerwy. Najlepsze jest to, że sama historia się nie zmieniła.

    Dzięki za tak zajebiste opowiadanie. Piszesz świetnie i oby tak dalej. Czekam na to, że wydasz książkę.

    Pozdrowienia

    Love, Lana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam zauważyłem, że dobór tytułów nie jest moją mocną stroną ;) Na książkę możesz się nie doczekać, nie planuję wydania czegokolwiek w druku :) Kończąc, dziękuję za bardzo motywujący komentarz. :3

      Usuń