-To
tamten dom.- Dawid wskazał ogrodzony budynek z garażem i ładnie
utrzymanym ogrodem dookoła.
Tak
jak obiecałem, poszliśmy sprawdzić, co u przyjaciela mojego brata.
Wybraliśmy się całą piątką, Robert i Damian również poszli z
nami.
W
ogrodzie stała kobieta w średnim wieku, przypuszczalnie mama
młodszego Dawida. Miała czarne włosy, co potwierdzało ich
pokrewieństwo. Podeszliśmy do metalowej siatki, ogradzającej
posesję.
-Przepraszam.-
zawołał Dawid. -Czy pani jest mamą Dawida?-
Kobieta
odwróciła głowę w naszą stronę i przerwała wykonywaną
czynność, jaką było karmienie rybek w oczku wodnym. Była
niezwykle podobna do nieśmiałego chłopca, więc nie mieliśmy już
żadnych wątpliwości, że jest jego mamą.
-Tak,
jestem jego mamą.- odpowiedziała. -Ale Dawida nie ma.-
-Martwimy
się o niego, nie odbiera telefonu i nie odpisuje.- wyjaśnił młody.
Kobieta
popatrzyła na niego, potem na mnie i Pawła. Wyglądała na
wystraszoną i smutną.
-Jesteście
kolegami Dawida?-
-Tak,
chodzimy razem na gitarę do domu kultury.- wyjaśnił Dawid.
-A
ja prowadzę te zajęcia.- dodałem i przywitałem się.
Mama
czarnowłosego spojrzała na mnie i uśmiechnęła się smutno.
-Niestety,
Dawida nie ma w tej chwili w domu.-
-A
kiedy wróci?- młody nie dawał za wygraną. -I dla czego nie
odpowiada na esemesy i nie odbiera telefonu?-
Kobieta
zagryzła wargi i zapatrzyła się szklistym wzrokiem na mojego
brata.
-Wejdźcie,
chłopcy.- powiedziała po chwili. -Muszę wam o czymś powiedzieć.-
Podeszła
do bramy i wpuściła nas na teren ogrodu. Rozejrzałem się trochę
po otoczeniu. Nie stwierdziłem samochodu na placu, garaż też był
pusty, co zobaczyłem przez otwarty wjazd. Mama Dawida miała
niewyraźną minę, jakby miała nam do przekazania złe wiadomości.
-Słuchajcie.-
zaczęła nieśmiało. -Dawid jest w szpitalu, dla tego nie odbiera
telefonów.-
Młody
wyglądał na wstrząśniętego jej słowami.
-W
szpitalu?- wydusił. -Jak to? Co mu jest?-
-Próbował
popełnić samobójstwo, połknął jakieś tabletki.-
Dawid
zbladł i oparł się o skrzydło bramy. Wszyscy byliśmy
wstrząśnięci.
-J-jak
to?!- wykrztusił. -Dla czego to zrobił?!-
Kobieta
otarła łzy i oznajmiła:
-Jego
ojczym...nie dogadują się z moim mężem, pokłócili się...-
załkała. -Potem, w nocy, Dawid poszedł do łazienki i połknął
dużą ilość tabletek. Boże...- jęknęła. -...dobrze, że wtedy
wstałam, bo do rana byłoby już po nim.-
Skuliła
się i zapłakała. Podszedłem do niej i położyłem jej dłoń na
ramieniu.
-Proszę
nie płakać, to nie pomoże.- powiedziałem smutno. -Niech nam pani
powie, w którym szpitalu jest Dawid?-
Kobieta
odetchnęła głęboko kilka razy i uspokoiła się.
-W
klinicznym, tam jest najlepsza opieka.-
-Pojedziemy
tam natychmiast.- powiedziałem. -Zobaczymy jak się czuje.-
-On
jest nieprzytomny, od dwóch dni jest w śpiączce.- mama smutnego
chłopca patrzyła mi w oczy. -Nie porozmawia z wami.-
-Tak
czy inaczej, pojedziemy.- zadecydowałem.
-Musimy
pojechać.- powiedział Dawid. -To mój przyjaciel.-
Kobieta
pokiwała głową.
-Jedźcie
i zadzwońcie do mnie później.- podała mi numer telefonu.
-Powiedzcie mi, jak on się czuje.-
Zapisałem
jej numer i obiecałem, że zaraz po powrocie skontaktuję się z nią
telefonicznie.
Wyszliśmy
z posesji i udaliśmy się w stronę przystanku autobusowego.
Damian
stwierdził, że nie pojedzie z nami, ponieważ i tak nie wpuszczą
tylu osób do pacjenta na intensywnej terapii. Umówiliśmy się na
następny dzień.
Podjechał
nasz autobus, wsiedliśmy i ruszyliśmy do szpitala, pełni obaw o
zdrowie Czarnowłosego, smutnego Dawida.
****************************************************************************
Nie
byłem gotowy na widok, jaki zastałem, po wejściu do izolatki, w
której leżał Dawid. Mimo tego, że sam spędziłem w szpitalach i
klinikach sporo czasu, walcząc ze swoją chorobą, widok tego
niewinnego, szczupłego chłopca, podpiętego pod monitor
wyświetlający jego funkcje życiowe, z maską tlenową na twarzy i
wenflonem w wbitym w żyłę na zgięciu lewej ręki, wstrząsnął
mną mocno. Dziękowałem w duchu lekarzom, którzy zezwolili wejść
tylko mnie do sali. Lepiej, że mój brat nie widział go w tym
stanie.
Skóra
czarnowłosego była blada, niemal sina, oczy miał niedomknięte,
jakby obserwował mnie zza półotwartych powiek. Ale jego wzrok był
pusty, niewidzący. Małe, chude ramiona leżały bezwładnie na
białej pościeli, jakby nie było w nich ani odrobiny życia.
Pochyliłem się nad jego nieruchomym ciałem i chwyciłem jego
zimną, nieruchomą dłoń. Z trudem powstrzymywałem łzy.
-Czemu
to zrobiłeś?- szepnąłem. -Kto cię skrzywdził?-
Ale
nie oczekiwałem odpowiedzi, znałem ją. To jego przybrany ojciec,
to była jego wina, że ten wrażliwy chłopak leżał tu, nie dając
znaku życia.
Ścisnąłem
lekko jego dłoń i pogłaskałem go po lodowatym czole.
-Wracaj
szybko do zdrowia.- Powiedziałem cicho. -Wpadnę tu jutro z Dawidem.
Trzymaj się.-
Wyszedłem
na korytarz, gdzie młody, Paweł i Robert czekali na mnie, siedząc
na krzesełkach, stojących pod ścianą. Dawid poderwał się i
podszedł do mnie.
-I
jak on się czuje?- zapytał z nadzieją. Nie bardzo wiedziałem, co
odpowiedzieć.
-Jest
nieprzytomny, nie reagował na mnie.-
-Chcę
tam wejść.- nalegał młody, ale odradziłem mu to stanowczo.
-To
nie jest dobry pomysł. Lepiej będzie, jak nie będziesz go oglądał
w takim stanie. W każdym razie nie dzisiaj.-
Dawid
spuścił głowę i przytaknął. Paweł patrzył na nas, pokiwał
głową, przyznając mi rację. Złapałem młodego za łokieć i
skierowałem w stronę wyjścia z oddziału. Robert i mój piękny
ruszyli za nami.
-Przyjedziemy
tu jutro, wejdziesz do Dawida.- powiedziałem do brata. Pokiwał
smutno głowa i pozwolił się wyprowadzić ze szpitala. Po drodze
zadzwoniłem do mamy czarnowłosego i poinformowałem ją o jego
stanie.
Wróciliśmy
do domu w milczeniu, nikt nie miał ochoty na rozmowę i dzielenie
się wrażeniami po naszym pobycie nad morzem. Również w ciszy, bez
apetytu, zjedliśmy kolację i położyliśmy się spać.
****************************************************************************
Następnego
dnia pojechaliśmy do szpitala we dwójkę z bratem, Paweł został w
domu, ponieważ stwierdził, że lekarze mogą się zgodzić na
odwiedziny dwóch osób jednocześnie, ale na trzy nie wyrażą
raczej zgody. Robert dodzwonił się do swojej babci i pojechał do
niej, aby, jak stwierdził, nie siedzieć u nas jak piąte koło u
wozu.
I
Paweł znowu nie mylił się, ubłagałem dyżurującego lekarza o
wpuszczenie mnie razem z młodym do Dawida. Chłopiec leżał
nieruchomo w takiej samej pozycji, w jakiej widziałem go wczoraj.
Zdawał się być bardziej rumiany na twarzy, jakby jego stan
delikatnie się poprawiał. Jednak wciąż nie reagował na naszą
obecność, jak twierdził lekarz, nadal znajdował się w stanie
śpiączki. I faktycznie, jego stan poprawiał się, choć nikt nie
potrafił określić, kiedy się wybudzi. Wszyscy mieli nadzieję, że
nastąpi to wkrótce.
Dawid
patrzył na leżącego czarnowłosego chłopca ze smutkiem. Usiadł
na taborecie obok jego łóżka i złapał go za rękę.
-Szkoda,
że nie możesz powiedzieć, co się stało.- powiedział do niego.
-Pomożemy ci, pamiętaj.-
-Nie
wiem, czy on cię słyszy.- powiedziałem cicho do brata. -Ale mów
do niego.-
Młody
pochylił się do ucha nieprzytomnego chłopca i zaczął szeptać mu
coś do ucha. Nagle monitor umieszczony przy jego łóżku
zapiszczał. Dawid podniósł głowę, zaskoczony i spojrzał na
mnie.
-Co
się dzieje?!-
-Nie
mam pojęcia, może coś złego.- powiedziałem ze strachem. -Trzeba
zawołać lekarza.-
Wybiegłem
z sali i biegiem ruszyłem do dyżurki pielęgniarek. Poinformowałem
jedną z nich, że coś się dzieje z naszym przyjacielem.
Natychmiast wezwała lekarza i po chwili wyproszono mojego brata z
sali młodszego Dawida. Jednak lekarz wyszedł po niedługim czasie z
sali z dość zadowoloną miną.
-Wasz
przyjaciel czuje się chyba lepiej.- powiedział z lekkim uśmiechem.
-Wciąż jest nieprzytomny, ale wygląda na to, że reaguje na waszą
obecność, jego tętno wzrosło a mózg wykazuje oznaki aktywności.-
-Możemy
do niego wejść?- zapytałem.
-Oczywiście.-
powiedział lekarz. -Myślę, że to mu dobrze zrobi. Mówcie do
niego, on najwyraźniej słyszy i rozumie, co się do niego mówi.
Przypuszczam, że to z waszej przyczyny jego stan się poprawił.-
Wpuścił
nas do chorego i zamknął za nami drzwi. Spojrzałem na brata i
zapytałem:
-Co
mu powiedziałeś? To chyba ty sprawiłeś, że lepiej się poczuł?-
Dawid
uśmiechnął się pod nosem i odparł:
-Coś
miłego.-
Pokręciłem
głową z uznaniem i poklepałem go po ramieniu.
-Mów
do niego takie rzeczy, chyba to pomaga.-
Młody
kiwnął głową i ponownie usiadł przy chorym, chwycił jego rękę
i pochylił się do jego ucha. Nie mam pojęcia, co mu szeptał, ale
zauważyłem, że twarz chłopca nabrała rumieńców a jego gałki
oczne zaczęły się poruszać pod powiekami. Młody odwrócił
uśmiechniętą twarz w moją stronę.
-Ścisnął
moją rękę...-powiedział cicho.-...bardzo lekko, ale czułem to
wyraźnie!-
Zamknąłem
oczy i poczułem ulgę. Czułem, że wszystko będzie dobrze. Młody
odwrócił się do Dawida i powiedział:
-Musimy
już iść, ale przyjdziemy do ciebie jutro.-
Znowu
odwrócił się do mnie.
-Teraz
też ścisnął mi rękę!-
Pokręciłem
głową z niedowierzaniem.
-Lekarz
miał rację, on chyba reaguje na to, co do niego mówisz.-
Dawid
pochylił się znowu nad uchem czarnowłosego i szepnął mu coś do
ucha. Kolorowe wykresy krzywych na monitorze skoczyły w górę,
ożywiły się. Młody ostatni raz ścisnął dłoń nieprzytomnego i
wstał z delikatnym uśmiechem.
-Chodźmy
do domu.- powiedział. -Niech odpoczywa, jutro tu wrócimy.-
Złapał
mnie za ramię i pociągnął w stronę drzwi.
-Co
mu powiedziałeś?- zapytałem.
-Obiecałem
mu coś.- Dawid uśmiechnął się ciepło. -Ale to tajemnica.-
***********************************************************************
Obudził
mnie dzwonek telefonu. Oprzytomniałem natychmiast i odebrałem.
-Słucham?-
-Tu
mama Dawida- usłyszałem kobiecy głos w słuchawce. -Chłopcy,
możecie przyjechać do szpitala?-
Mówiła
podekscytowanym głosem, nie byłem pewien, czy stało się coś
złego czy też dobrego.
-Oczywiście,
a co się stało?-
-Dzwonił
do mnie lekarz ze szpitala.- powiedziała. -Podobno Dawid może się
obudzić w każdej chwili. Doktor mówił, że poruszał się dziś w
nocy, pielęgniarka coś zauważyła.-
Zerwałem
się na równe nogi, prawie zrzucając Pawła z łóżka, podszedłem
do legowiska Dawida i rąbnąłem kopniaka w oparcie. Młody obudził
się i patrzył na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
-Już
jedziemy, tylko zabiorę brata i biegniemy na autobus.- rzuciłem, w
biegu wyjmując z szuflady koszulkę i czyste skarpety. Mama
czarnowłosego krótko powiedziała, że będzie na nas czekać w
szpitalu i rozłączyła się.
Rzuciłem
telefon na łóżko i powiedziałem głośno:
-Wstawać,
jedziemy do szpitala, wszyscy!-
Paweł
wstał bez słowa i zaczął się ubierać, ale młody nie doszedł
jeszcze do siebie.
-Co
się dzieje?- wymamrotał nieprzytomnie. -Dawidowi się pogorszyło?-
-Chyba
raczej odwrotnie, ale nie dowiemy się, jak nie pojedziemy.-
Dawid
zerwał się i próbował wstać,ale zaplątał się w koc i wypadł
z łóżka, w ostatniej chwili ratując się ręką przed zaryciem
twarzą w podłogę. Uniosłem oczy do sufitu i westchnąłem.
-Tak,
jeszcze ty sobie rozwal łeb, to będziemy mieli dwa powody, żeby
jechać do szpitala.-
Młody
pozbierał się z podłogi i powiedział ze śmiechem:
-Nie
bój żaby, brat. Mam twardy łeb.-
Szybko
poradziliśmy sobie z poranną toaletą, ubraliśmy się i
popędziliśmy na autobus. Szybko dotarliśmy do szpitala, tym razem
lekarz bez problemu wpuścił nas wszystkich do izolatki i zostawił
nas z chorym i jego matką.
Przywitaliśmy
się z mamą Dawida i podeszliśmy do łóżka.
-Cieszę
się, że przyjechaliście.- uśmiechnęła się do nas. -Dawid
ruszał ręką, sama to widziałam!-
Jej
twarz promieniała, jakby otrzymała od losu najwspanialszy
podarunek.
-To
wspaniale.- ucieszyłem się. -Wczoraj ścisnął rękę młodemu,
byłem przy tym.-
Mama
Dawida popatrzyła na mojego brata i uśmiechnęła się do niego.
-Chyba
masz na mojego syna dobry wpływ, lekarz coś wspominał.- położyła
dłoń na ramieniu mojego brata. -Dobrze, że ma takich przyjaciół
jak wy.-
Dawid
zawstydził się i spuścił skromnie oczy, ale kobieta przyciągnęła
go do siebie i przytuliła. Młody był nieco wyższy od niej, więc
ugiął nieco nogi i pozwolił się przygarnąć do ramienia mamie
przyjaciela. Potargała mu włosy i puściła go, wciąż patrząc w
jego zaczerwienioną twarz.
-Dobrze,
chłopcy.- powiedziała po chwili. - Mogę was zostawić z moim
dzieckiem? Zejdę na dół, napić się kawy, bo jeszcze się nie
obudziłam.-
Na
dźwięk słowa "kawa" poczułem, że jestem ledwie żywy.
Młody spojrzał na mnie i widząc moje spragnione czarnego napoju
spojrzenie, zapytał:
-Właściwie
to...czy mogę zostać z Dawidem sam?-
-Myślę,
że tak.- zgodziłem się. -My też napijemy się kawy, bo rano nie
zdążyliśmy.-
Mama
Dawida również nie miała nic przeciwko, więc młody ucieszył się
bardzo.
-Coś
wczoraj obiecałem Dawidowi, dla tego chciałbym przez chwilę zostać
z nim sam na sam.- wyjaśnił. Nie dociekaliśmy, co takiego obiecał
mój brat czarnowłosemu, pragnienie kofeiny zmusiło nas do
opuszczenia izolatki i udania się do szpitalnego sklepiku, który
był również kawiarenką.
***********************************************************************
Po
wypiciu kawy wróciliśmy pod izolatkę, gdzie nadal przebywało
dwóch Dawidów. Zastanawiałem się, co mój brat miał do
powiedzenia nieprzytomnemu chłopakowi. Ale nie byłem na tyle
ciekawski, żeby wejść do sali i przekonać się na własne oczy.
Po
upływie około pół godziny drzwi otworzyły się i stanął w nich
młody, z dziwnym uśmiechem pocierając usta wierzchem dłoni.
-Obudził
się.- powiedział i odsunął się, zachęcając nas do wejścia.
Mama
Dawida poderwała się z miejsca i wbiegła do sali, a zaraz za nią
ja z Pawłem. Czarnowłosy chłopiec, już bez maski tlenowej, choć
osłabiony i zmizerniały,leżał z otwartymi oczami, które odwrócił
w stronę wchodzącej matki.
-Cześć,
mamo.- powiedział cicho i uśmiechnął się delikatnie. Kobieta
podeszła do jego łóżka i drżącymi rękoma przytuliła jego
wątłe ciało. Dopiero teraz widać było, jak bardzo są do siebie
podobni. Chłopiec odziedziczył delikatną urodę matki i jej czarne
włosy i oczy. Zastanawiałem się nad ich pokrewieństwem z Pawłem,
ponieważ mój chłopak również posiadał podobny typ urody. Ale to
nie był moment na rozstrzyganie zagadki pochodzenia obcych sobie
najwyraźniej ludzi. Była to wyczekiwana chwila szczęścia, która
wszystkim nam roztopiła serca.
Kiedy
kobieta odsunęła się od chorego, podszedłem do niego z Pawłem
złapałem jego, już ciepła i pełną życia, dłoń.
-Witaj
znowu w świecie jasności.- uścisnąłem delikatnie jego drobną
rękę, co odwzajemnił i uśmiechnął się do mnie.
-Takiego
komitetu powitalnego się nie spodziewałem.- powiedział słabym
głosem, ale wyczułem w nim nutkę szczęścia.
-Lubimy
robić niespodzianki.- zażartowałem i zaśmiałem się. W oczach
czarnowłosego chłopca zobaczyłem łzy.
-To
najmilsza niespodzianka, jaka mnie spotkała.- wyszeptał i zapytał.
-Zawołasz tu jeszcze brata? Chcę mu podziękować za...za to, że,
dotrzymując słowa, zaskoczył mnie bardziej, niż wy wszyscy.-
Ostatni
raz uścisnąłem jego rękę i zawołałem młodego. Wszedł do
sali, cały zarumieniony na twarzy, z lekkim uśmiechem na ustach.
-Zostawicie
nas na chwilkę samych?- poprosił nasz nowo odzyskany przyjaciel.
Nie mogliśmy odmówić, wyszliśmy na korytarz, zostawiając dwóch
Dawidów w sali.
Nie
czekaliśmy długo, po kilkunastu minutach uśmiechnięty Dawid
wyszedł z izolatki chorego i powiedział:
-Chodźmy
do domu, on teraz musi odpocząć.-
Zastanawiało
mnie szczęście, które malowało się na twarzy mojego brata, ale
nie dopytywałem o szczegóły. Mama czarnowłosego zaproponowała
nam podwiezienie do domu, z czego chętnie skorzystaliśmy.
Pożegnaliśmy ją pod blokiem i wróciliśmy do mieszkania. Cały
czas zachodziłem w głowę, co takiego obiecał naszemu młodemu
przyjacielowi mój brat, w końcu nie wytrzymałem i zapytałem go o
to. Uśmiechnął się lekko i oblizał usta.
-Kiedyś
wam powiem, jak będę miał pewność, co z tego wyniknie.-
powiedział tajemniczo. -Ale jeszcze nie teraz...
Mam ochotę udusić Cię za te chwile napięcia i niepewności które budujesz !! Rozdział nieziemski, wiem że dopiero go dodałeś ale ... kiedy next? :D
OdpowiedzUsuńSylwia.
Komentarz od mojej ulubionej czytelniczki, dziękuję bardzo :3 Lubię budować takie napięcie, wtedy całość jest ciekawsza i bardziej wciąga :) A następny gdzieś w połowie następnego tygodnia, teraz zajmę się rozdziałem "Krwawych żniw".
UsuńNo tak, bo teraz mój ulubiony autor ma do ogarnięcia dwa blogi ;D Pozostaje mi cierpliwie czekać na dalsze rozdziały. Wiem, że warto bo mnie nie rozczarujesz ;33
UsuńSylwia.
Sylwia ma rację. Trzeba Cię udusić. Albo nie, bo kto by pisał takie opowiadania? Cieszę się, że jesteś w stanie ogarnąć oba opowiadania. Czemu nie jesteś moim bratem ;) Cholera, kocham Cię...
OdpowiedzUsuńI dzięki za dodanie do kręgów :)
Buźka :*
Love, Lana
Nie duście, litości XD Ciekawe, czemu chcesz, żebym był Twoim bratem ;)
UsuńŻal... Negatywnych komentarzy nie zatwierdzasz -.- żałosny jesteś
OdpowiedzUsuńZatwierdzam, o ile je zauważę, lub system nie zaliczy ich do spamu.
UsuńPoza tym...zalecam uważnie czytać to, co pisałem na temat komentarzy. Nie będę zamieszczał komentarzy nie podpisanych, anonimowych, bez względu na ich treść.
UsuńTymczasowo jestem pobłażliwy, ale wkrótce zacznę egzekwować i usunę wszystkie nie podpisane komentarze.
Dlatego* Dlaczego* drażnią mnie te błędy, te słowa pisze się razem :D
OdpowiedzUsuńWedług informacji, które posiadam, obie formy są poprawne, formą starszą jest pisanie osobno, a obecnie częściej stosuje się nowszą, młodzieżową formę, pisząc dwa słowa razem :)
UsuńPytanie... Proszę Cię, jestem yaoistką. Myślę, że rodzeństwo yaoistów dogadywało by się w miarę dobrze. Z Twoją pomocą miałabym same piątki z wypracowań. Albo byś mi pomógł w pisaniu opowiadań. Mi jakoś nie idzie (brak talentu, bo nie jestem Twoją siostrą)... No i mogłabym Cię bezkarnie dusić ;)
OdpowiedzUsuńMarzenia...
Lana
Z przyjemnością pomogę :)
UsuńNaprawdę pomożesz? O matko i córko elektryczna na baterie R20! Jak się z Tobą skontaktować???
OdpowiedzUsuńLana
Myślę, że najprościej będzie się ze mną skontaktować drogą poczty e-mail :) mysza1593@gmail.com
Usuńnie wiem jak Ci dziękować. Karoru - mój mistrz!!!!
OdpowiedzUsuńLana
Nie przesadzajmy, jak mawiają ogrodnicy ;)
UsuńJa chcę nowy rozdziaaaaaaaaaaaał! *le behaving like a spoiled girl*
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu nowego bloga! <3 Szczerze to już się bałam, że nie wrócisz do pisania tego bloga. Cieszę się, że się myliłam! :3
Weny życzę!
//Jeff XD
Nie mogłem porzucić tego bloga, mam do niego osobisty sentyment. Dziękuję i zapraszam na ciąg dalszy :)
UsuńWspaniale piszesz Braciszku ♥ Tak jak napisałeś, te chwile napięcia powodują że bardziej się wciągam w czytanie. Dobra robota!
OdpowiedzUsuńSiostra ;)