Siedziałem na trawie w ogrodzie
otaczającym dom Pawła i jego mamy. Dawid nie chciał przyjechać ze
mną, wykręcił się spotkaniem z kolegą, nie zdradził mi jednak z
którym. Zaczęły się wakacje, coraz więcej czasu spędzaliśmy
razem, siedząc w jego ogrodzie lub jeżdżąc na rowerowe wypady
poza miasto, gdzie mogliśmy być sami, z daleka od ciekawskich
spojrzeń ludzi.
Mama
mojego chłopaka polubiła mnie od pierwszego spojrzenia, była
bardzo sympatyczną kobietą o pogodnym i wesołym usposobieniu. Mąż
zmarł kilka lat temu, przez co sama wychowywała Pawła najlepiej
jak umiała. Była wesołą, wiecznie uśmiechniętą kobietą o
artystycznej duszy, malowała piękne obrazy realizując swoje
fantastyczne wizje nieistniejącego świata. Śpiewała wspaniałym,
czystym głosem, chociaż nigdy nie uczyła się śpiewu. Już
wiedziałem po kim mój chłopak odziedziczył talent wokalny.
Z domu
wyszedł Paweł w samych krótkich spodenkach, niosąc szklanki z
zimnym napojem. Patrzyłem chciwie na jego idealne ciało i czułem,
że jestem szczęściarzem, mając u boku kogoś tak pięknego i
kochającego. Patrzyłem na jego opaloną skórę, opinającą jego
szczupłe ramiona, kiedy stawiał szklanki na stoliku ogrodowym.
-Chodź,
nie siedź na trawie.-zawołał mnie.-Będziesz miał mokry tyłek,
podlewałem rano trawnik.-
-Nie,
słońce tak praży, że woda już dawno wyparowała.-powiedziałem
ale wstałem i posłusznie poszedłem w stronę stolika. Usiadłem w
rozkładanym, ogrodowym fotelu i zdjąłem koszulkę. Czarnowłosy
spojrzał na mnie i uśmiechnął się zalotnie.
-Wiesz,
chyba zacznę chodzić z tobą na basen. Też chcę mieć takie ciało
jak ty.-
-Weź
mnie nie zawstydzaj, nie mam jakiegoś super ciała.-odparłem,
rumieniąc się.
-No,
biorąc pod uwagę to, że jesteś tak samo chudy jak ja, to masz
zajebiste mięśnie.-
-Poćwicz
sobie w domu, to też daje efekty.-
-Jakoś
tak samemu mi się nie chce ćwiczyć, nie mam takiego samozaparcia
jak ty.-
-W takim
razie zapraszam na basen i na treningi, zrobimy jeszcze z ciebie
ciacho.-uśmiechnąłem się szeroko.-Już jesteś niezłym ciachem,
ale popracujemy nad twoją muskulaturą.-
Teraz on
się zarumienił i zaśmiał nieśmiało.
-Basen
chętnie, z treningami może być gorzej, musiałbym mieszkać w
mieście. A dojeżdżać na każdy trening to trochę
problematyczne.-
-Więc
poćwiczymy sobie razem, jak będziesz u mnie, lub gdzieś w
terenie.-
-Wolałbym
z tobą poćwiczyć coś innego.-znowu uśmiechnął się zalotnie i
puścił mi oczko.
-Takie
ćwiczenia też będą brane pod uwagę.-wyszczerzyłem do niego
zęby. Poczułem nagłą chęć przytulenia się do mojego pięknego
chłopaka, niestety nie mogłem tego zrobić wiedząc, że jego mama
jest w domu i w każdej chwili może wyjrzeć przez okno. Skręcało
mnie w żołądku, bo nie mogłem mu pokazać jak bardzo go kocham,
dać odczuć mu swoje ciepło, dotknąć jego gładkiej jak atłas
skóry. Ale byłem pewien, że on dobrze wiedział co do niego
czułem.
Trzasnęły
drzwi i obaj spojrzeliśmy w stronę domu. W naszym kierunku szła
mama Pawła, niosąc paterę z przeróżnymi ciastami własnego
wypieku.
-Chłopcy,
przyniosłam wam trochę ciasta na spróbowanie.-powiedziała
stawiając paterę na stole.-Piekłam je dla siostry z Wrocławia,
ale nie przyjechała po odbiór, więc szkoda, żeby się
zmarnowało.-
-Dziękujemy
ślicznie, uwielbiam pani wypieki.-powiedziałem z uśmiechem.
-Jesteś
bardzo miły, Karolu.-uśmiechnęła się do mnie wesoło.-Gdybyś
kiedyś organizował urodziny, to zawsze możesz się do mnie
zwrócić, chętnie upiekę ci jakieś ciasta lub tort.-
-Dziękuję
bardzo, nie omieszkam poprosić.-powiedziałem częstując się
kawałkiem wybornego sernika.-Mmm, niebo w gębie, jest pani
prawdziwą mistrzynią ciast.-
-To
bardzo miłe, ale słyszałam, że ty też nieźle sobie radzisz z
pieczeniem ciast i ogólnie w kuchni.-
-E, tam,
tylko ciastka i takie drobne rzeczy potrafię upiec.-zawstydziłem
się, domyślając się, że Paweł już powiedział mamie o naszej
ciasteczkowej imprezie sprzed kilku tygodni.
-Ale
podobno nieźle gotujesz.-
-Nauczyłem
się, od lat robiłem obiady dla siebie i brata.-odpowiedziałem
nieśmiało.-A przy okazji odkryłem, że jestem w tym niezły i
lubię to robić.-
-Pewnego
dnia będziesz niezłą partią dla jakiejś panienki, Karolu.-pani
Klara, bo tak miała na imię, zaśmiała się szczerze.-Mężczyzna
znający się na kuchni to prawdziwy skarb.-
Ponownie
się zawstydziłem, a w duszy pomyślałem, że niestety żadna
"panienka" nie będzie miała okazji być niezłą partią
dla mnie. Mama Pawła potarmosiła moje włosy i powiedziała,
śmiejąc się.
-Już
się tak nie rumień, Karolku, pewnie masz w szkole wiele
wielbicielek.-
-Emm, no
nie wiem, nie zauważyłem niczego takiego.-
-Nie
bądź taki skromny, taki przystojniak jak ty na pewno ma wokół
siebie wianuszek wielbicielek.-
-Może,
nigdy nie zwracałem uwagi na wielbicielki, nie uważam się za kogoś
wyjątkowego.-
-No tak,
skromność przede wszystkim, cały Karolek.-zaśmiała się znowu
wesoło.-Chłopcy, dacie sobie radę sami przez kilka godzinek?
Chciałam skoczyć do przyjaciółki do miasta i jeszcze na zakupy.-
-Jasne
mamo.-powiedział Paweł.-Zajmę się Karolem odpowiednio.-mówiąc
to, zerknął na mnie ukradkiem i zobaczyłem dziki błysk w jego
oku.
-Proszę
się nie martwić, nie zdemolujemy ogrodu i nie zjemy wszystkich
czereśni, obiecuję.-powiedziałem, wciąż mając przed oczami
napalone spojrzenie Pawła.
-Dobrze,
chłopcy, to otwórzcie mi tylko bramę i zamknijcie, jak wyjadę.-
-Oczywiście.-odpowiedzieliśmy
chórem i natychmiast wstaliśmy z foteli. Pani Klara poszła w
stronę garażu, znajdującego się w głębi podwórza, a my
udaliśmy się do bramy, którą otwarliśmy szeroko. Usłyszeliśmy
dźwięk odpalanego silnika i po chwili przez bramę wyjeżdżał już
Peugeot z mamą Pawła za kierownicą. Pomachała nam na pożegnanie
z uśmiechem i ruszyła z asfaltowego podjazdu z piskiem opon.
Popatrzyłem za nią z podziwem, zdecydowanie nie pasowała do
powszechnie przyjętego szablonu "baby za kierownicą",
była bardzo dobrym kierowcą.
Zamknęliśmy
bramę i wróciliśmy do stolika, odganiając znad ciasta kilka os,
które przyleciały zwabione zapachem słodyczy. Usiadłem w swoim
fotelu, ale Paweł nie siadał. Podszedł do mnie i usiadł mi na
kolanach, obejmując ramieniem moją szyję.
-W końcu
jesteśmy sami, moja myszko.-jego wargi delikatnie musnęły mój
policzek, na co uniosłem głowę i pocałowałem go prosto w usta.
Wsunąłem języczek pomiędzy jego uchylone wargi, zaczął go ssać
delikatnie. Położył dłoń na mojej klatce piersiowej i głaskał
mnie czule, powoli schodząc coraz niżej. Kiedy jego ręka była już
na moim brzuchu, przerwałem pocałunek i spojrzałem na niego
zalotnie.
-Czyżbyś
miał ochotę na małe pieszczoty na łonie natury?-
-Mhm.-mruknął
cicho.-A nawet nie na takie małe.-
-Już
się boję.-zamruczałem jak kot.
-Bój
się, nie dam ci spokoju, dopóki mama nie wróci.-
-Oj,
zapowiada się na prawdę interesujący dzień.-szepnąłem.-A nikt
nas tu nie zobaczy? Lepiej, żeby jakiś sąsiad nie przekazał
mamie, jak to słodko się zabawiasz z pewnym kolegą, kiedy jej nie
ma.-
-Spokojnie,
mur wokół ogrodu jest na tyle wysoki, że nikt nas nie zobaczy, a
wszystkie domy w sąsiedztwie są parterowe.-
-Uspokoiłeś
mnie.-powiedziałem i wróciłem do całowania, dyskretnie kładąc
rękę na jego udzie. Mruknął słodko, a jego dłoń przesunęła
się jeszcze niżej w dół mojego brzucha. Poczułem znów to
charakterystyczne łaskotanie i ciepło w żołądku,a w spodenkach
czułem rosnącą erekcję. Bardzo powoli wsunąłem dłoń w nogawkę
spodenek mojego ukochanego i przemieściłem ją wyżej pod cienkim
materiałem. Dotknąłem jego krocza i poczułem, że jego członek
był już w pełnej gotowości. Jęknął cicho i wsunął rękę pod
moje spodenki, dotykając delikatnie mojego podbrzusza-
-Czuję,
że znowu gładko ogolony.-mruknął, przerywając pocałunek i nie
dając mi odpowiedzieć, ponownie wpił się w moje usta. Pogłaskałem
jego jądra i poczułem, że przystrzygł sobie włoski.
-Mmm,
czyżbyś pozbył się zbędnego owłosienia?-powiedziałem,
odrywając się od jego ust na chwilkę.
-Stwierdziłem,
że futro jest mało estetyczne, teraz czuję się zdecydowanie
bardziej swobodnie.-odpowiedział i znowu rzucił się na moje wargi,
całując je namiętnie.
Przesunąłem
rękę wyżej i z zadowoleniem stwierdziłem, że pozostałego
owłosienia również się pozbył, skracając je maksymalnie,
prawdopodobnie nożyczkami. Pieściłem delikatnie jego jądra i
podstawę penisa, wywołując u niego serię jęków i stęknięć.
Przerwał pocałunek i oparł czoło o moje czoło.
-Chodźmy
do altany, tam jest koc.-wyszeptał podniecony i wstał z moich
kolan. Złapał mnie za rękę i poprowadził do drewnianej altany,
stojącej trochę dalej w głębi ogrodu. Usiedliśmy na kocu, rozłożonym w altance i wróciliśmy do całowania. Naparłem
delikatnie na jego ciało, popychając go na plecy i zawisłem nad
nim, opierając się na rękach. Wczepiłem się w jego usta, całując
je namiętnie, a biodrami wsunąłem się między jego rozchylone
uda. Czułem jego podniecenie przez spodenki, jego członek był
twardy i napięty, ocierał się spodem o mojego. Podniosłem się i
zacząłem zdejmować mu spodenki. Uniósł biodra aby ułatwić mi
zadanie, więc szybko uporałem się z jedyną częścią jego
garderoby. Jego uwolniony penis wyskoczył jak sprężyna i pacnął
go w brzuch. Patrzyłem jak urzeczony na jego naprężoną męskość
i czułem jak moje spodenki robią się zbyt ciasne. Paweł chwycił
moje spodenki i ściągnął je szybkim ruchem, wypuszczając na
wolność mojego nabrzmiałego członka. Dotknął go i pogłaskał,
delikatnym ruchem ściągając napletek z żołędzia, nie odrywając
od niego oczu.
-Chcę
go poczuć w sobie.- wyszeptał, a ja spojrzałem na niego
przerażony.
-Paweł,
nie jestem pewien, czy to jest dobry pomysł.-powiedziałem, kręcąc
głową.-Nie śpieszmy się z tym. Poz tym nie jesteśmy
przygotowani, nie mamy prezerwatyw...-
-Fakt,
nie mamy.-spuścił smutno głowę. Chwyciłem go za brodę i
uniosłem jego piękną twarz, złożyłem na jego cudownych ustach
gorący pocałunek. Cofnąłem się, patrząc w jego śliczne oczy.
-Kochanie,
nie ważne czy to zrobimy, czy nie.-powiedziałem do niego
najłagodniej jak potrafiłem.-Ja i tak cię kocham, bez względu na
wszystko.-
-Ja
ciebie też kocham, ale bardzo chciałem spróbować.-powiedział
smutno.
-Ja
kiedyś spróbowałem i możesz mi wierzyć, że to nie jest takie
przyjemne jak ci się zdaje.-pogłaskałem go po policzku.-Szczerze
mówiąc, nie podobało mi się wcale.-
-Rozumiem,
skoro nie chcesz to nie musimy tego robić.-
-Nie, to
nie tak, że nie chcę.-pokręciłem energicznie głową.-Po prostu
nie chcę sprawić ci bólu, a to boli, uwierz mi.-
-Wierzę
ci.-pocałował mnie i dotknął mojego penisa, który cały czas był
w pełnej gotowości. Napiąłem mięśnie i jęknąłem cicho,
czując wielką przyjemność spowodowaną dotykiem jego dłoni.
Teraz on popchnął mnie na plecy i zaczął całować mój brzuch,
powoli schodząc coraz niżej. Dotknął wargami mojego penisa i
muskał go delikatnie ustami i języczkiem, drażniąc odsłoniętą
główkę. Chwycił go mocno w dłoń i pocałował w sam czubek
żołędzia. Syknąłem z rozkoszy i przygryzłem dolną wargę.
Paweł patrzył na mnie, obserwując moje reakcje i całował
namiętnie główkę mojego penisa. Oderwał się na chwilę i
oblizał wargi.
![]() |
Scena w altanie |
-Dobrze
ci?-zapytał uśmiechając się nieśmiało.
-Wspaniale,
kochany.-pogłaskałem go po policzku. Poczułem jak jego sterczący
członek ociera się o moje stopy, zacząłem go nimi drażnić,
ściskać palcami odsłonięty żołądź. Mój cudowny chłopak
przymknął oczy i westchnął cicho, po czym ścisnął mocno mojego
penisa i wziął go do buzi. Czułem jak go ssie, rozkosz rozlewała
się po moim ciele. Moje stopy coraz mocniej pieściły jego męskość,
ale postanowiłem odwzajemnić mu się w taki sam sposób. Chwyciłem
go za biodra i przyciągnąłem je w stronę swojej twarzy, jego
penis starczał na wprost mojej twarzy. Złapałem go w rękę i
zacząłem lizać czubek i krawędź żołędzia, co wywołało u
Pawła serię jęków i skurczów mięśni. Później objąłem go
wargami i zacząłem ssać namiętnie, skupiając się na sprawieniu
mu największej przyjemności. Poczułem, że on robi dokładnie to
samo, zaczął intensywnie ssać mojego członka, połykał go coraz
głębiej. Zadrżałem kiedy poczułem, jak wchodzi cały do jego
przełyku a jego wysunięty język dotyka moich jąder. Próbowałem
zrobić to samo z jego penisem, w końcu udało się i poczułem go
głęboko w gardle. Jednak zadławiłem się nim delikatnie, więc
ponownie zacząłem ssać go nieco płycej. Nasze ciała drżały z
rozkoszy, spocone, wydzielając charakterystyczny, podniecający
zapach. Poczułem lekkie ukłucia zbliżającego się orgazmu w
główce członka, chciałem na chwilę przerwać i ostrzec mojego
księcia. Ale nie zdążyłem, w momencie kiedy wyjąłem jego penisa
z ust, ten trysnął mi w twarz gęstą, klejącą cieczą. Czułem
jak Paweł drży całym ciałem, jego pośladki napinały się, a z
główki członka wciąż strzelały kolejne porcje nasienia, prosto
na moją twarz. Zamknąłem oczy i czekałem, aż jego wytrysk się
skończy. Po chwili otworzyłem oczy i zlizałem resztki spermy z
jego nabrzmiałego członka. Czułem, że jestem coraz bliżej, moje
nogi i pośladki napinały się samoczynnie, nagle orgazm eksplodował
w dolnej części mojego brzucha i wystrzeliłem w ustach mojego
chłopaka. Jęknąłem głośno, moje ciało drżało. Łaskotanie w
członku zaczęło słabnąć, Paweł wyjął go z ust i zaczął
łapczywie oblizywać mu główkę. Spojrzał na moją twarz, całą
pokrytą jego spermą, puścił mojego penisa i złapał mnie za
rękę. Przyciągnął mnie energicznie do siebie i zaczął całować
moją twarz, zbierając z niej swoje nasienie. Potem namiętnie
wessał się w moje usta, czułem na jego języku smak spermy.
Przerwał i spojrzał mi w oczy.
-Kocham
cię-powiedział. Jego wargi drżały, oddychał szybko z wysiłku.
-Kocham
cię, kocie.-wydyszałem i pocałowałem go w policzek.
-Chodźmy
do domu, weźmiemy prysznic.-
-Dobrze,
kochanie.-podniosłem się z koca i założyłem spodenki. Paweł
zrobił to samo i wyszliśmy z altanki, zabierając koc ze sobą. Mój
seksowny chłopak złapał mnie za rękę, pocałował mnie w
policzek i szepnął mi do ucha.
-Wiesz
co...-
-Co,
kochanie?-spojrzałem na niego czule.
-Twoja
smakuje lepiej.-wyszczerzył ząbki i popchnął mnie lekko biodrem.
Zaśmiałem się i ścisnąłem jego dłoń.
-Zboczeniec!-powiedziałem
z udawanym wyrzutem i pocałowałem go w policzek.
Poszliśmy
w stronę domu, trzymając się za ręce i popychając się biodrami.
Czekał nas jeszcze prysznic, a nigdy nie wiadomo, co mogło się pod
nim wydarzyć.
*****
zboczeniec i jeden i drugi, dopełniają się ^^
OdpowiedzUsuńI o to w tym chodzi chyba :D
Usuńjuż Ci to pisałem... ale jeszcze taz napisze, zajebiście piszesz *.*
OdpowiedzUsuńJa też już to pisałem, ale...dziękuję ^^
UsuńNie wiem czy jest sens, abym Ci komentowała tego bloga, bo w każdym komentarzu jest praktycznie to samo .. : że bardzo mi się podoba, że opowiadanie jest genialne, itd .. A co do tego rozdziału, to nie jestem w stanie nic innego napisać. Po prostu jest świetny
OdpowiedzUsuńSylwia.
Dziękuję, postaram się, żeby następny był jeszcze lepszy :3
UsuńJejku, uwielbiam Twoje opowiadanie! piszesz w taki lekki sposób, bardzo mi się to podoba. Ciągle zaglądam tu, żeby zobaczyć czy jest coś nowego, uzależniłam się ;p Karol i Paweł...ehh oni są tacy wspaniali, po prostu para idealna ^^ czekam na następny rozdział (bo ten jest niesamowity!) i życzę weny :) ~Sandra ;3
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, następny rozdział dopiero za kilka dni,muszę trochę odpocząć :) Ale nie zawiodę,już zacząłem pisać :3
Usuńzawsze chciałam być gejem... a teraz chcę tego jeszcze bardziej !! :) ogólnie pochłonęłam dziś całe twoje opowiadanie i uwielbiam je ! :D czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że dojdzie w nim do "czegoś" więcej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, następny rozdział na dniach. Nie wiem, czy będziesz nim usatysfakcjonowana, ale jeszcze nie jeden rozdział przed nami ;)
UsuńJesteś niesamowity <3/A.
OdpowiedzUsuń