-Matko,
moja głowa!- jęczał Dawid, wstając z łóżka. -Ugh, chyba
zdechnę...-
Paweł
odłożył książkę i poderwał się w jego kierunku.
![]() |
Kac Dawida ;) |
-Jak
się czujesz?-
-Masakra,
zaraz mi rozwali łeb.- jęknął młody i złapał się za głowę.
Paweł popatrzał na niego z politowaniem i pokręcił głową.
-Nie
musiałeś tyle pić.-
-Wiem,
głupi jestem...-przyznał Dawid i jęknął znowu, chwytając się
za głowę. Czarnowłosy usiadł obok niego i klepnął go w ramię.
-Nie
przejmuj się, w końcu przejdzie.-
-A
nie mogłoby teraz przejść?-
-Słuchaj,
a może weź prysznic?- zaproponował Paweł. -Mnie to pomaga, jak
wypiję za dużo.-
Dawid
spojrzał na niego, czując w suchość w ustach i gardle.
-Najpierw
pić, bo zaraz zdechnę...-
-Poczekaj,
zostało jeszcze trochę soku.-Paweł wstał i podszedł do stolika,
na którym stał karton soku winogronowego i szklanki. Nalał połowę
szklanki i wrócił z nią do Dawida.
-Masz,
pij.- podał mu szklankę. Młody przyjął ją z wdzięcznością i
wychylił jednym haustem. Odetchnął głęboko po przełknięciu
soku.
-Dzięki,
uratowałeś mi życie.-
-Nie
ma sprawy.-
-To
teraz może pójdę pod prysz...-przerwał i złapał się za usta,
nadymając policzki.
-Rzygać?-zapytał
Paweł i wstał szybko, odsuwając się zapobiegawczo krok do tyłu.
Młody pokiwał głową, wciąż zakrywając usta dłonią. Zerwał
się z łóżka i pobiegł do łazienki, nie zamykając drzwi. Po
chwili do pokoju doszedł dźwięk otwierania muszli klozetowej i
zwracania matce naturze jej darów. Czarnowłosy dyskretnie zajrzał
do środka i zapytał:
-Jak
się czujesz?-
-Bywało
lepiej...-wystękał młody i wytarł usta papierowym ręcznikiem. Z
trudem dźwignął się z klęczek i wstał, podtrzymując się
umywalki i kabiny prysznicowej. Odetchnął głęboko i powiedział:
-Ja
tu już zostanę, wezmę prysznic, tylko pomóż mi się rozebrać.-
-Eee,
jasne, tylko że ty masz na sobie same bokserki...-zająknął się
Paweł. -Wczoraj rozebraliśmy cię z Karolem.-
Młody
spojrzał na siebie i stwierdził, że czarnowłosy ma rację.
-A,
to ładnie jestem zajechany...-jęknął.-Dobra, to już dam sobie
radę.-
Skierował
się w stronę kabiny i po odsunięciu drzwi, puścił gorącą wodę.
Paweł
wrócił no łóżko i włączył telewizor.
****************************************************************************
Wracając
do pensjonatu spotkałem spacerujących Kasię i Roberta. Pomachali
mi i podeszli do mnie. Robert wyglądał na szczęśliwego, obejmował
rudowłosą dziewczynę i uśmiechał się do niej co chwilkę.
Porozmawialiśmy przez chwilę i udałem się do naszego pokoju.
Paweł siedział na łóżku i odwrócił się, kiedy wszedłem. Nie
stwierdziłem obecności młodego, ale czarnowłosy wskazał mi
łazienkę, skąd dochodził odgłos lejącej się pod prysznicem
wody. Uspokojony, usiadłem obok swojego chłopaka. Po chwili woda w
łazience przestała się lać i zza drzwi wychyliła się mokra
głowa Dawida. Zauważył, że już wróciłem i poprosił.
-Brat,
podasz mi bokserki? Zapomniałem zabrać.-
-Jasne.-
wstałem i wyjąłem z szafki jego bokserki, następnie podałem mu
przez wąsko uchylone drzwi.
Chwilę
później młody wyszedł z łazienki, już przebrany w czyste
bokserki, wycierając włosy ręcznikiem.
-Już
się czuję lepiej.-odetchnął z ulgą. -Napiłbym się kawki.-
-Zaraz
zejdziemy do tawerny, wysusz się i ubierz.- powiedziałem. -A w
ogóle to odkąd ty pijesz kawę?-
-Już
więcej nie piję.-obiecał, wycierając twarz i szyję. -Nic nie
jest warte takiego zdychania. A kawa mnie obudzi.-
Pokiwałem
głową i uśmiechnąłem się.
-A
pamiętasz co mówiłeś wczoraj, jak się upiłeś?-
-Właśnie
wszystko pamiętam.-spuścił oczy. -Miałem dziwne przeczucie, coś
jakby ktoś wołał o pomoc.-
-I
pomyślałeś o tamtym Dawidzie?-
-Czułem,
że to on cierpi, nie umiem tego wyjaśnić.- posmutniał i odłożył
ręcznik.
-Oj,
brat, widzę, że polubiłeś tego chłopca.-
-Bardzo
go lubię...-
-Nie
martw się.- położyłem mu dłoń na ramieniu. -Jutro będziemy w
domu i przejdziemy się do niego, sprawdzimy co u niego słychać.-
-Martwię
się...- mruknął. -Nie odbiera telefonu, nie odpisuje.-
-Obiecuję,
że jak tylko się rozpakujemy w domu, to od razu pojedziemy w trójkę
do Dawida.-
Młody
uspokoił się trochę, więc pogoniłem go do ubrania się. Uwinął
się z tym szybko i w trójkę udaliśmy się do tawerny.
Najwidoczniej Kasia już skończyła swoją przerwę, gdyż ponownie
stała za barem. Widocznie urwała się tylko na krótki spacer z
Robertem.
Zamówiliśmy
sobie po kawie i usiedliśmy przy stoliku. Lokal był jeszcze
całkowicie pusty, większość krzeseł była poustawiana na
stolikach, a z głośników sączyła się jakaś muzyczka z lokalnej
stacji radiowej. Wiatr od strony morza przyniósł zapach słonego
powietrza. Dawid zmarszczył nos.
-Coś
mi tu zajeżdża zdechłą rybą.-
Parsknąłem
śmiechem i sprostowałem.
-To
zapach morza, nie bądź ignorantem.-
Dawid
skrzywił się z obrzydzeniem i pociągnął nosem.
-Może
przez to wczorajsze picie mam wyczulony węch, ale jak dla mnie, to
morze sadzi zdechłymi rybami.-
-A
może jeszcze rozpoznasz, jaki to gatunek ryby?- zażartował Paweł,
uśmiechając się i pokazując swoje piękne, białe ząbki. Młody
spojrzał na niego lekko rozdrażniony, ale uśmiechnął się na
widok jego czarującej, radosnej twarzy.
-Tak,
głównie to flądra bałtycka, ale czuję też delikatną nutkę
śledzika i dorsza.-
Roześmialiśmy
się, atmosfera zrobiła się luźna i młody już nie zamartwiał
się o swojego młodszego imiennika. Podeszła do nas Kasia, niosąc
tacę z naszymi kawami.
-Co
wam tak wesoło, chłopaki?- zapytała.
-Właśnie
kontemplujemy aromat morskiego powietrza- powiedział Paweł. -A
Dawid swym czułym nosem stwierdza w nim obecność zapachu martwych
ryb.-
Kasia
zaśmiała się głośno, omal nie wylewając kaw stojących na
trzymanej przez nią tacy.
-Fakt,
czasami morskie powietrze dość ostro zalatuje rybami.- powiedziała,
śmiejąc się. -Ale jak się tu pomieszka kilka lat, to można się
przyzwyczaić.-
-Rybki
są smaczne i zdrowe, a zapach trzeba jakoś wytrzymać.-powiedziałem,
uśmiechając się. Kasia strzeliła palcami.-
-A,
właśnie! Mamy dziś w menu bardzo pyszną rybkę, naprawdę
polecam.-
-A
jak się zwie ta rybka?- zapytałem.
-Turbot.
To taka ryba nieco podobna do flądry, ale ma doskonałe mięso.
Reflektujecie?-
-W
takim razie poprosimy trzy porcje. A do tego ziemniaczki i surówka.-
złożyłem zamówienie i poczułem ssanie w żołądku. Przecież od
rana nic jeszcze nie jadłem! Kasia zakręciła się na pięcie i
zniknęła na zapleczu. Po chwili dobiegł stamtąd smakowity,
przyprawiający o ślinotok zapach smażonej ryby. Wdychaliśmy ten
drażniący zmysł powonienia aromat, czując coraz silniejsze ssanie
w żołądkach. Nawet Dawid ożywił się na myśl o jedzeniu,
najwidoczniej skutki picia w postaci rannego kaca już nie dawały mu
się we znaki.
W
bardzo krótkim czasie Katarzyna uwinęła się z naszym posiłkiem i
pojawiła się znowu, niosąc tacę z trzema, pełnymi smakowitości,
parującymi talerzami. Rzuciliśmy się na jedzenie, jakbyśmy nie
jedli przez tydzień, co niezmiernie ubawiło naszą przyjaciółkę.
Podziękowaliśmy po skończonym posiłku, Kasia pozbierała talerze
i znowu ulotniła się za barem.
Dawid
poluźnił pasek od spodenek i masował się po brzuchu, mrucząc z
zadowoleniem.
-Wspaniała
rybka, naprawdę znakomita.-
-I
bardzo utalentowana kucharka.- pochwaliłem talent kulinarny Kasi, z
czym wszyscy zgodzili się jednogłośnie.
-Dzięki!!!-
doleciało nas z zaplecza baru.
-Nie
ma za co!!!- powiedzieliśmy jednocześnie.
********************************************************************************
Po
godzinie 19.00 zaczęliśmy się pakować, gdyż o 20.40 mieliśmy z
Kołobrzegu pociąg do domu. Daniel i Sven pomagali nam nosić nasze
bagaże i sprzęt do samochodu. Nie zabrakło również Martina,
który tradycyjnie złapał za wzmacniacz i podniósł go jakby był
zrobiony z papieru. Zaczynałem podejrzewać, że ten gigant mógłby
z powodzeniem podnieść auto Daniela i nawet się przy tym nie
zmęczyć.
Robert,
już od południa spakowany, spędzał ostatnie chwile ze swoją
dziewczyną, sympatyczną barmanką Kasią. Równo o godzinie 19.40
cała nasza grupa, łącznie z Kasią i Martinem, wyruszyła do
Kołobrzegu.
*********************************************************************************
Oczywiście
przybyliśmy nieco zbyt wcześnie, ale dzięki temu mieliśmy jeszcze
czas na pożegnania i wymienienie się numerami telefonów, mailami i
numerami gadu gadu. Siedzieliśmy na peronie w oczekiwaniu na pociąg
i wspominaliśmy cudownie spędzony czas. Kasia siedziała trzymając
Roberta za rękę i wtulając się w niego. Martin odszedł na
chwilkę, aby skorzystać z toalety. Wtedy rudowłosa położyła
dłoń na udzie Roberta i powoli przesunęła ją na jego krocze.
Chłopak zaczerwienił się, ale udawał, że nic się nie dzieje.
A
Katarzyna, nie zważając na nas, siedzących obok, powiedziała
półgłosem, który i tak był doskonale przez wszystkich słyszany.
-Pamiętasz,
jak mówiłam, że już nie będziesz musiał sam się zabawiać?-
Robert
zapłonął jeszcze intensywniejszą czerwienią, ale kiwnął głową.
Wszyscy pozostali uśmiechnęli się znacząco pod nosem.
-Zabawiaj
się nim- powiedziała nieco ciszej, ale wystarczająco głośno,
żeby nikt z nas nie uronił ani słowa. -ale myśl o mnie, kiedy
będziesz to robił.-
Chłopak
spojrzał w jej orzechowe tęczówki z pożądaniem, a dłoń
dziewczyny zacisnęła się lekko na jego kroczu i rozpoczęła
delikatny masaż. Dopiero powrót Martina oderwała rękę Kasi od
spodni Roberta, które nagle okazały się na niego jakby zbyt ciasne
w kroku. Położył bluzę na kolanach, ukrywając dość wydatną
erekcję. A Kasia nachyliła się do jego ucha i powiedziała
zalotnie.
-Sprawdź
maila po powrocie do domu, zostawię ci tam miłą niespodziankę.- i
ugryzła go delikatnie w ucho.
Chłopak
jęknął i przycisnął bluzę do krocza.
-Chcesz,
żebym całą drogę do domu spędził w kolejowym kiblu?-
-O,
nie.- mruknęła zalotnie jak kotka. -Musisz wytrzymać do powrotu do
domu, potem obejrzyj moją niespodziankę na poczcie i sobie ulżyj.-
Blondyn
wypuścił z sykiem powietrze i przytaknął.
-Wytrzymam,
chociaż nie będzie łatwo.-
-Zuch
boy, wierzę w ciebie.- pocałowała go w policzek i uśmiechnęła
się.
Patrzyliśmy
na nich z rozbawieniem, ale jednocześnie zadowoleni, że tak dobrze
się dobrali.
Chwilę
później megafony oznajmiły przybycie naszego pociągu. Po raz
ostatni każdy z nas, wracających został wyściskany przez
odprowadzających, po czym już na stojąco czekaliśmy na pojawienie
się na peronie pociągu.
Maszyna
wtoczyła się na tor i zatrzymała, wtedy z mozołem zaczęliśmy
wbijać się do jej wnętrza i lokować w pierwszym wolnym przedziale
z widokiem na peron i stojących na nim, żegnających nas
przyjaciół. Całą czwórką stanęliśmy przy uchylonym oknie i
rzucaliśmy ostatnie słowa pożegnania.
-No,
panowie, chciałbym was widzieć u siebie za rok, z nowym
repertuarem.- zawołał Martin, przekrzykując megafony, oznajmiające
odjazd naszego składu.
-Przyjedziemy,
na pewno przyjedziemy. -odpowiedział Robert, patrząc bardziej na
Kasię niż na naszego sympatycznego kapitana. Dziewczyna posłała
mu całusa i mrugnęła znacząco, pochylając się w naszą stronę
i pokazując Robertowi swój dość głęboko wycięty dekolt.
Chłopak zagapił się na jej piersi z otwartymi ustami. Ochłonął
po chwili i pokiwał jej. Pociąg ruszył z szarpnięciem, ale nadal
staliśmy przy oknie, a odprowadzający nas przyjaciele szli z nami,
wciąż nas żegnając.
-Karol,
wpadnę do was w sierpniu!- krzyknął Daniel, idąc coraz szybciej,
aby nadążyć za przyśpieszającym pociągiem i starając się
przekrzyczeć zgrzytające wagony.
-Jasne,
wpadaj śmiało ze Svenem!- odkrzyknąłem do niego i dodałem w
kierunku jego chłopaka. -Se
dig i August, Sven!*-
-Så
se dig i August, Carl!**-
krzyknął Sven, uśmiechnął się do mnie i dodał w stronę
Dawida. -See you in August, Dave!***-
Młody
pomachał mu ale nie odpowiedział, nie ufał swoim umiejętnościom
lingwistycznym.
Pociąg
nabrał prędkości i opuścił dworzec, już nikt za nami nie biegł
i nie żegnał nas. Zamknęliśmy okno i rozsiedliśmy się w
przedziale. Nagle zapadła cisza, jakbyśmy mieli już nigdy nie
przyjechać nad morze.
*****************************************************************************
Robert
cały czas od wyruszenia naszego pociągu z Kołobrzegu pisał
esemesy z Kasią. Paweł i Dawid drzemali, a ja skrupulatnie
wykorzystywałem darmowy dostęp do wi-fi w pociągu i surfowałem po
sieci na telefonie. Od bardzo długiego czasu nie sprawdzałem
skrzynki mailowej i okazało się, że znajduje się w niej ponad
trzy tysiące wiadomości!! Korzystając z bezczynności w czasie
podróży pociągiem, postanowiłem usunąć nadmiar poczty.
Wiadomości z reklamami i propozycjami pożyczek zaznaczyłem i
usunąłem za jednym razem. W następnej kolejności zabrałem się
za stare, już odczytane a jeszcze nie usunięte z braku czasu maile.
W ostatniej chwili powstrzymałem się od usunięcia tych wiadomości,
gdyż zauważyłem wśród nich starego, bo niemal sprzed roku, maila
od Daniela. Matko, nagle sobie przypomniałem! Pamiętałem tę
wiadomość, dostałem ją w dniu rozpoczęcia szkoły, ale spieszyło
mi się i nie odczytałem jej. Otworzyłem wiadomość i zauważyłem,
że zawiera kilka załączników. Ich rozszerzenia wskazywały, iż
są to zdjęcia. Otwierałem właśnie pierwszy z nich, kiedy obudził
się młody.
-Co
tam ciekawego masz?- zapytał i przeciągnął się.
-Maila
od Daniela, prawie sprzed roku...- odpowiedziałem, ale otwierając
kolejne załączniki, żałowałem, że powiedziałem o tej
wiadomości Dawidowi. Wyraz mojej twarzy musiał się zmieniać, gdy
patrzyłem na kolejne zdjęcia, bo młody spoglądał na mnie z
zaciekawieniem.
-Ej,
pokaż.- poprosił.
-N-nie...lepiej
nie...- zająknąłem się, patrząc na to, co przedstawiały
fotografie od kuzyna. A przedstawiały one Daniela i jego chłopaka,
Svena podczas igraszek w łóżku. Nieco zaskoczony, zamknąłem
ostatnie zdjęcie i przeczytałem załączony do nich tekst.
-Siema
Karol, podrzuć te fotki młodemu, niech się pobawi photoshopem i je
trochę poprzerabia.-
Daniel
chyba zapomniał o tym, że wysłał mi tego maila, co nawet mnie
cieszyło. Nie za bardzo miałem ochotę pokazywać bratu, w dniu
otrzymania tej wiadomości czternastoletniemu, to co przedstawiały.
Z drugiej jednak strony, trochę żałowałem, że nie sprawdziłem
tego maila wcześniej. Miałbym idealną okazję do zjebania kuzyna,
w czasie wspólnego pobytu nad morzem. Cóż, co się odwlecze, to
nie uciecze, jak mówi przysłowie. W końcu będzie u nas w
sierpniu, wtedy będę miał ku temu sposobność. Zamknąłem
przeglądarkę w telefonie i schowałem go do kieszeni.
-Innym
razem ci pokaże...jak sobie to dokładnie obejrzę i przemyślę.-
Młody
nie wyglądał na zadowolonego z mojej decyzji, ale wiedział, że
nie warto ze mną dyskutować. Zamilkł i starał się ponownie
zasnąć.
*******************************************************************************
Pociąg
dotarł do naszej stacji o godzinie 8.30 rano, dnia następnego. Z
niemałym trudem wytaszczyliśmy nasze bagaże na peron, a następnie
wyszliśmy obładowani jak juczne osły przed dworzec. Tym razem nie
było mamy Pawła, która mogłaby nas podwieźć do mojego domu,
więc musieliśmy sobie sami zorganizować jakiś transport. Robert
usilnie próbował dodzwonić się do domu, ale jego mama nie
odbierała. W końcu dodzwonił się do starszej siostry, która
poinformowała go, że rodzice są na weselu i nie wrócą wcześniej,
jak za dwa dni. Sama siostra nie mogła nas odebrać spod dworca,
ponieważ właśnie znajdowała się na na urlopie, na Mazurach. i
tak okazało się, że i perkusista będzie zmuszony pomieszkać
trochę u mnie.
Nieco
zrezygnowani, zaczęliśmy rozważać możliwość pieszego spaceru,
co wcale nie było zachęcającą opcją, gdyż do odległość do
mojego domu wynosiła nieco ponad sześć kilometrów. Ale na
szczęście pod dworzec podjechała samotna taksówka. Taksiarz,
nieco zszokowany, spojrzał na nasze instrumenty, bagaże i
wzmacniacze, ale zgodził się nas zabrać z całym majdanem. Tym
sposobem dotarliśmy do mnie i znowu z niemałym wysiłkiem
wtaszczyliśmy wszystko na drugie piętro. Sympatyczny pan taksówkarz
zaproponował nawet pomoc, ale podziękowałem mu, nie chciałem
nadużywać jego uprzejmości. I tak we czterech, a po kilkunastu
minutach w pięciu, bo dotarł jeszcze Damian, zasiedliśmy przy
stole w moim przytulnym mieszkanku, i piliśmy kawę z mlekiem.
*Do
zobaczenia w sierpniu, Sven.
**Tak,
do zobaczenia w sierpniu, Karol.
***Do
zobaczenia w sierpniu, Dawid.
Bardzo fajny rozdzialik, akcja na peronie mnie rozwaliła, ciekaw jestem czego się dowiedzą u Dawidka:D
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Dzięki, następny rozdział prawdopodobnie w niedzielę :)
UsuńPiszesz wspaniale !! :D Ciekawe czy Dawid coś ukrywa ....
OdpowiedzUsuńDowiesz się, śledząc dalsze rozdziały :) Prosiłbym o podpis następnym razem ;)
Usuń