Rozdział 1-Pierwszy dzień liceum


                   


      Powoli dochodziłem do siebie, budząc się pod wpływem jasnych promieni słońca, wpadających przez niedociągniętą roletę. Nie otwierając oczu przeciągnąłem się, słysząc strzelające stawy. Uchyliłem lekko oczy i od razu je zamknąłem, gdyż słońce wpadające przez okno świeciło mi prosto w twarz. Nie chcąc dłużej zwlekać, usiadłem na łóżku i ponownie się przeciągnąłem, przetarłem oczy i w mojej głowie zawitała pierwsza myśl, która powtarza się każdego ranka.
     "Kaaaawyyy!!!"
     Wstałem powoli z łóżka, kładąc bose stopy na zimnych panelach, których dotyk nieco mnie rozbudził. Na wpół przytomny powoli powlokłem się do kuchni, odruchowo włączając czajnik i sypiąc kawę do kubka.
     Muszę dokupić kawy, pomyślałem, spoglądając do niemal pustej puszki. Nagle podskoczyłem, czując na łydkach delikatne łaskotanie, spojrzałem w dół  i zobaczyłem swojego rozkosznego pieszczocha, kocurka, który łasił się do moich nóg.

     —Co jest,cwaniaczku?— zapytałem go pieszczotliwie, na co on otworzył mordkę i wydał z siebie krótkie miałknięcie.
     —Okey, zrozumiałem— mruknąłem do niego i podszedłem do szafki, w której znajdowała się jego karma i nasypałem mu szczodrze do miski. Rzucił się na jedzenie jakby nie jadł z tydzień, pochłaniając szybko połowę zawartości miseczki i wywołując u mnie uśmiech.
     Udałem się następnie do łazienki, zdjąłem bokserki i odkręciłem wodę pod prysznicem. Tak, tego zdecydowanie teraz potrzebuję, zmyć z siebie resztki snu, doprowadzić się do ludzkiego wyglądu. Muszę dziś wyglądać elegancko,przecież to pierwszy dzień w liceum,miałem już przygotowany pięknie odprasowany garnitur,bielutką koszule i ciemno granatowy krawat. Przyznam,że nigdy nie lubiłem ubierać się w tak formalne ciuchy,ale wczoraj wieczorem,przeglądając się w lustrze,w pełnym szyku,sam musiałem przyznać,że prezentuję się wyjątkowo dobrze w takim stroju. Powoli obmywałem swoje ciało,czując przyjemne łaskotanie ściekającej po nim letniej wody,co zdecydowanie poprawiło mi samopoczucie i nieco bardziej rozbudziło. Tak,ten dzień zapowiada się naprawdę dobrze,pogoda jest przepiękna jak na wrzesień,a i moje nastawienie do nowej szkoły było zdecydowanie pozytywne,w końcu będę się uczył tego,co najbardziej kocham. Zakręciłem wodę,potrząsnąłem głową,strząsając z włosów wodę i wyszedłem na zimne kafelki. Natychmiast przeniosłem stopy na dywanik i sięgnąłem po ręcznik. Wytarłem się dokładnie i całkiem nago pobiegłem do pokoju,otworzyłem szafkę i wyjąłem czyste bokserki i koszulkę.Ubrałem się w nie i usiadłem na łóżku,odpalając komputer,aby przed wyjściem na rozpoczęcie szkoły sprawdzić pocztę i facebooka. Oczywiście pierwsze co rzuciło mi się w oczy,to pozdrowienia od kuzyna na poczcie,z załącznikami,ale z braku czasu nie otwierałem ich. Nie patrząc na monitor sięgnąłem do szufladki i wyjąłem czyste,jasno szare skarpety i założyłem je.W kuchni zagwizdał czajnik,pobiegłem szybko,zalałem kawę i z parującym kubkiem ponownie zasiadłem przed kompem.  Wstałem,żeby założyć spodnie ale przerwał mi sygnał wiadomości GG. Zerknąłem na monitor i przeczytałem wiadomość.
-”Siema brat bende dzisiajj w domu niewychodz nigdzie wieczoreem”-
Zamknąłem oczy,zastanawiając się,jak można popełnić tyle błędów w jednym zdaniu. Nie,braciszku,musimy koniecznie popracować nad twoim językiem. Odpisałem szybko.
-”Dawid,zacznij pisać po polsku,bo czasem mam problem z odczytaniem twoich wiadomości. I będę w domu zaraz po rozpoczęciu szkoły,więc się nie martw.”-
Wstałem i podszedłem do szafki,na której wisiał powieszony na wieszaku garnitur i koszula. Ubrałem się dość szybko,zawiązałem krawat i poprawiłem kołnierzyk koszuli,uważnie przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Tak,bez dwóch zdań nie mam sobie nic do zarzucenia,pod względem prezencji,mimo,że nie lubię chodzić w takim stroju.Przyszła kolejna wiadomość na GG,pochyliłem się nad monitorem i przeczytałem.
-”Haha bardozo smieszne brat ty niepisesz lepiei dobra to ja będę prosto od babci narka”-Pokręciłem głową i wyłączyłem komputer. Wstałem i założyłem buty,moje jedyne pantofle,lekko zbyt małe,ale jakoś wytrzymam tę chwilę na rozpoczęciu roku. Zgarnąłem ze stołu telefon i klucze,jednym tchem wypiłem kawę i poszedłem w stronę drzwi. Do przedpokoju wszedł kocur,oblizując się po posiłku.
-Pilnuj domu,kocie.-powiedziałem mu z uśmiechem,na co odpowiedział ponownie krótkim miałknięciem. Puściłem mu oczko i wyszedłem,zamykając drzwi na klucz. Zbiegłem po schodach i wyszedłem z klatki,czując świeże powietrze. Tak,ten dzień będzie naprawdę dobry,nie może być inaczej.Moja tęsknota za czymś ulotnym,nieosiągalnym,miała dziś stanowczo wesoły odcień.

**********************************************************************************



Wchodząc do budynku liceum byłem w doskonałym nastroju,uśmiechałem się niemal do każdej osoby znajomej lub całkiem obcej,czym na starcie zaskarbiłem sobie sympatię przynajmniej kilku dziewczyn siedzących na ławeczkach przed szkoła.
Ach,gdyby tylko wiedziały,jak niewiele mnie interesują...
Ale cóż,póki co nie chwaliłem się publicznie swoją odmienną orientacją i nie miałem zamiaru tego robić.
Niech słodka nieświadomość pozwala im mieć nadzieję,a ja dalej będę się rozglądał za tym jednym,jedynym...może kiedyś go poznam.
Wkroczyłem do szerokiego foyer szkoły,było tu naprawdę tłoczno,ale dość chłodno,co od razu powiedziało mi,że klimatyzacja pracuje pełną parą. Rozglądałem się uważnie dookoła,co przy moim wzroście nie sprawiało mi najmniejszych problemów. Dostrzegłem kilka interesujących osobników,w większości indywidualistów,podobnie jak ja,trzymających się nieco z boku i obserwujących otoczenie.
Dziewczyna z czerwonymi włosami,ubrana w spodnie i bluzę obwieszoną przeróżnymi ozdobami i cekinami. Dalej niewysoki,szczupły chłopak z kasztanową grzywką opadającą  mu na całą twarz,przez co nie sposób było stwierdzić,jaki jest kolor jego oczu. Rudowłosy hipster o zielonych oczach,osłoniętych popularnymi nerdami Ray-bana. Lustrowałem wesołą gromadę młodzieży,zgromadzoną wokół mnie,aż w pewnym momencie poczułem na policzku pieczenie. Tak,to własnie to uczucie,kiedy ktoś wbija we mnie wzrok,który po chwili zaczyna piec i palić. Odwróciłem oczy w kierunku obserwującego mnie chłopaka i zamarłem...nie mogłem oderwać wzroku od jego hipnotyzujących,czarnych jak węgiel oczu...ach,gdybym wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia,powiedziałbym,że właśnie się zakochałem.
Ale nie,to nie było możliwe,nie po tym,co mnie spotkało..tak niedawno...
A jednak,te jego oczy,patrzące się na mnie,świdrujące mnie...
Tak staliśmy kilka minut,nie odrywając od siebie wzroku,jakby przyciągała nas niewidzialna siła,aż w końcu czarnooki opuścił wzrok i wyraźnie się zaczerwienił .
Tak,znowu kolor moich oczu wystraszył kolejnego potencjalnego znajomego,lub nawet przyjaciela .
Ale co tam,nigdy nie byłem nadmiernie towarzyski,nie szukałem nowych znajomości,zwykle to one mnie znajdowały i to przypadkiem.No nic,spróbowałem się wyluzować,odwróciłem wzrok i ponownie zacząłem się rozglądać dookoła. I po chwili znowu poczułem na sobie jego wzrok,teraz odwróciłem się energicznie w jego stronę i śmiało spojrzałem mu prosto w oczy. Wytrzyma?Czy odwróci wzrok?Ach,jaki piękny...Ajjj,o czym ja myślę...Tym razem to ja spuściłem wzrok i założę się że moja twarz zmieniła kolor,gdyż poczułem pieczenie policzków. Co ja wyprawiam??Po co patrzę w te jego oczy?!Bo są takie piękne...NIE!!! Obudź się,dość tego! On pewnie nawet jest normalny,ma dziewczynę...
Czując coś pomiędzy rozdrażnieniem a żalem,odwróciłem się i wbiegłem na schody,aby jak najszybciej znaleźć się pod główną salą,w której miała się odbyć ceremonia otwarcia roku szkolnego,i powitania pierwszych klas,czyli mojego rocznika. Chyba znowu zabłysnąłem swoim wyczuciem czasu,gdyż w tym momencie drzwi sali otwarły się i sympatyczny pan po trzydziestce otwierając je,spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem. 
-Oj,widzę,że panu bardzo się śpieszy,żeby rozpocząć naukę w naszej  szkole,to miło widzieć taki entuzjazm i chęć zdobywania wiedzy.-zakończył swój wywód niesamowicie miłym uśmiechem i zapytał.
-Pan pierwszoroczny?-
-Tak,panie profesorze,pierwsza klasa,gitara-odwzajemniłem uśmiech,na co sympatyczny pan rozpromienił się i pokazał całkiem ładny uśmiech.
-W takim razie  będzie pan moim uczniem,miło mi,że będę miał tak pilnego ucznia w mojej klasie.-uśmiechnął się jeszcze szerzej i poprosił.
-Czy byłby pan tak miły i zawołał resztę pierwszorocznych do auli?-
-Oczywiście,już idę,panie profesorze.-przytaknąłem ochoczo i bez słowa odwróciłem się  na pięcie w stronę schodów. I stanąłem jak wryty. Po schodach powoli,bez pośpiechu wspinał się czarnooki,zamyślony i jakby smutny. Przyjrzałem mu się uważniej,nie skupiając się wyłącznie na oczach. Długie,czarne jak skrzydło kruka włosy spadające na ramiona i nieco krótsza grzywka,zaczesana nad prawe oko,wspaniale zarysowane,pełne usta i szczupła twarz,i te niesamowite oczy,podkreślone wspaniała linią czarnych brwi,teraz smutno opuszczone,i...czy to możliwe?Czy ja dobrze widziałem,czy tylko mi się wydawało,ale...chyba widziałem błysk łzy w jego oku..serce mi zadrżało z żalu,już miałem podejść i przytulić go...
Z najwyższym trudem opanowałem się,wciągnąłem i wypuściłem głośno powietrze. Wtedy spojrzał na mnie i już wiedziałem,ze nie myliłem się,co do łzy w jego oku. Lekko zbity z tropu i jakby zawstydzony,starł szybko tę odrobinę wilgoci i stanął na wprost mnie. O cholera,on jest tak wysoki jak ja,co się niezmiernie rzadko zdarza. Otworzył usta i zaraz je zamknął,znowu otworzył i wydobył z siebie głos...boże,nie wiem czy istniejesz,ale jeśli tak,to błagam cię,pozwól mi słuchać tego głosu do końca moich dni...jego głos brzmiał tak zmysłowo i pociągająco,ze całkowicie omotany jego brzmieniem,nie pojąłem ani słowa z jego pytania.
Chwilę stałem z otwartymi ustami,dopiero po chwili ocknąłem się jakby ktoś mną potrząsnął i zapytałem.
-Przepraszam,możesz powtórzyć?Zamyśliłem się...-
-Jasne,pytałem czy można już wchodzić do auli.-
Już miałem odpowiedzieć,ale wyręczył mnie sympatyczny pan profesor,który cały czas stał w otwartych drzwiach i obserwował całą sytuację.
-Właśnie prosiłem tego sympatycznego blondyna,żeby poinformował resztę pierwszoklasistów,że można juz wchodzić,ale widzę ze zaszło między wami coś,czego nie rozumiem,Dlatego poproszę was obydwu,abyście zeszli do foyer i poprosili koleżanki i kolegów o wejście do sali.-uśmiechnął się znowu niesamowicie sympatycznie,patrząc to na mnie,to na czarnowłosego.
Kiwnęliśmy głowami w jednej chwili i jak jeden,zeszliśmy zawołać pozostałych.
Siedząc już w auli z resztą uczniów i słuchając powitania pierwszych klas,a następnie rozdzielania nas na klasy podzielone na poszczególne instrumenty,z zadowoleniem wychwyciłem informację,że kolega czarnowłosy będzie w mojej klasie,oczywiście pod przewodem przesympatycznego pana profesora spod drzwi.Miło,czyli też gitarzysta.Przez głowę przeleciała mi myśl,ze chyba moja tęsknota będzie nieco większa,ale będzie miała zdecydowanie weselszy odcień...

*********************************************************************************



Po ceremonii rozpoczęcia roku szkolnego,wysłuchaniu powitania pani dyrektor,rozdaniu wstępnych planów lekcji wyszedłem na korytarzPrzystanąłem przed tablicą z planem szkoły i spisem przydzielonych klas. A wiec,sala numer 112,tu będą się odbywały moje lekcje. Moje i oczywiście czarnowłosego... Zaraz,jakie było nazwisko tego nauczyciela,z którym będziemy mieli lekcje gitary? Szukałem uważnie nazwiska na tablicy..tak,mam! Andrzej Krzysztofik.
A teraz lista uczniów... Ciekawe który to czarnowłosy...
Przewertowałem listę uczniów swojej klasy,ale nie posiadając daru jasnowidzenia nie poznałem nazwiska pana o pięknych oczach. Już miałem się odwrócić,gdy obok mojej głowy wysunęła się szczupła dłoń i zaczęła przejeżdżać po liście uczniów,dotykając smukłym palcem kartki na tablicy. Zerknąłem w bok,obok mnie stał on,właściciel najczarniejszych oczu i włosów,jakie kiedykolwiek widziałem. Dyskretnie spojrzałem znowu na tablice,jego niesamowicie długi i kształtny palec zatrzymał się przy jego nazwisku. W tym momencie dała o sobie znać cała moja wścibskość i przeczytałem wskazane palcem (jakże smukłym^^) nazwisko. Paweł Kowal. Poczułem jak moje nogi uginają się,oparłem się o ścianę i opuściłem nisko głowę. Brunet spojrzał na mnie zaskoczony,jakby z obawą i szybko złapał mnie za ramię.
-Co ci jest,słabo ci?-zapytał z wyraźną nutą obawy w głosie i chwycił mnie pod ramię,nie pozwalając mi osunąć się na posadzkę.
-N-nie,nic mi nie jest,muszę tylko wyjść szybko na powietrze.-odpowiedziałem.
-Chodźmy,wyprowadzę cię.-zadecydował szybko i zaczął mnie prowadzić na zewnątrz,cały czas mnie podtrzymując. Na dworze zaprowadził mnie na ławeczkę i posadził delikatnie,następnie usiadł obok i uważnie obserwował moją twarz. Powoli słabość opuszczała moje ciało,ale nadal byłem w niewielkim szoku. Jak to możliwe,że on ma na imię tak samo jak...jak ten,za którym wciąż tęsknię,nieraz mocząc poduszkę cichymi łzami? Poczułem łzy napływające do oczu,nabrałem głośno powietrza i wstrzymałem oddech. Czarnowłosy spojrzał na mnie zaskoczony i potrząsnął mnie za ramię. Podniosłem głowę i wypuściłem powietrze. Odwróciłem się w jego stronę i zajrzałem w jego niewyobrażalnie głębokie czarne jak noc oczy. Z trudem panując nad drżeniem głosu,wypowiedziałem kilka słów podziękowania.
-Dzięki za pomoc,gdyby nie ty narobiłbym sobie niezłego wstydu na samym początku szkoły.-
-Nie ma problemu,każdy w takiej sytuacji zachowałby się tak samo.-powiedział i skromnie spuścił wzrok,lekko się czerwieniąc i zaciskając dłonie w pieści.
-Uwierz mi,nie każdy jest taki chętny do pomocy,zapewne większość ludzi po prostu by się gapiła i przeszła obok.-powiedziałem,uśmiechając się lekko. Spojrzał na moje usta i zarumienił się jak dziecko,następnie również się uśmiechnął.
-Dzięki raz jeszcze,mogę się jakoś odwdzięczyć?-zapytałem.
-Oh,niee,nie trzeba,i tak bym to zrobił,więc nie ma za co okazywać wdzięczności.-potrząsnął swoją śliczną główką,przez co jego czarne jak najczarniejsza noc włosy zafalowały wdzięcznie.
-Dobra,mów sobie co chcesz,ale w moich oczach jesteś wielki i nie zniosę odmowy,gdyż właśnie zostałeś zaproszony na kawę.Tu niedaleko jest taka bardzo miła kawiarenka,chyba możemy na chwilkę usiąść i pogadać,mam nadzieję,że nie śpieszy ci się bardzo?-zapytałem wstając od razu i poprawiając marynarkę.
-Noo,nie,nie śpieszy mi się,mam autobus dopiero za czterdzieści pięć minut.-
-Więc bez dyskusji,zapraszam na małą czarną!-wskazałem ręką kierunek. Wstał z lekkim ociąganiem ale pozwolił się prowadzić w stronę kawiarni. Było to dosłownie sto metrów,usiedliśmy pod parasolem,a po chwili ja wszedłem do środka aby zamówić kawy. Zażyczyłem sobie dwie espresso,młoda dziewczyna,zapewne studentka,uwinęła się z nimi w ciągu minuty i mogłem wrócić do mojego nowego kolegi z dwoma parującymi filiżankami.
Zauważyłem,że w czasie mojej nieobecności poluźnił krawat i rozpiął koszulę pod szyją.
-Gorąco ci w tym gajerze?-zapytałem przyjaźnie.
-Strasznie,nie cierpię chodzić w takim pancerzu,ale co zrobić,pierwszy dzień w nowej szkole,trzeba się jakoś zaprezentować.-rozłożył ręce w geście bezradności i uśmiechnął sie lekko.
                                                                  Rys.Klara(dziękuję)
Matko,już kocham ten uśmiech,te jego pełne wargi tworzące naturalny "dzióbek"...
Potrząsnąłem głową i usiadłem obok,odrywając wzrok od jego twarzy.
-Nie dziwi mnie to,też nie przepadam za chodzeniem w takich ciuchach,dzisiaj wyjątkowo tak się ubrałem.Ehh,słodka wolność!-zawołałem cicho,zdjąłem krawat przez głowę i rozpiąłem koszule pod szyją.-Yeah,wolność!-schowałem krawat do kieszeni marynarki.
Patrzył na mnie rozbawiony,z lekkim roztargnieniem sięgnął po cukier i próbował posłodzić kawę,co niezbyt mu się udało.
Rozsypał białe kryształki obok filiżanki i zaczerwienił się. Szybko zgarnął cukier ze stolika i tym razem trafił do filiżanki.
-Nie trafisz tym cukrem,jak będziesz się tak na mnie patrzył.-zaśmiałem się,szczerze,pokazując zęby. Znowu zatrzymał wzrok na moich ustach i zarumienił się uroczo.

                           Dla przyjemności czytania polecam ten utwór:

                                                 

           

-Wiem,że to głupio zabrzmi w ustach faceta,ale masz niesamowity uśmiech.-powiedział szybko,jakby wypowiadał słowa,które długo w sobie krył i mógł je w końcu z siebie wyrzucić. Teraz ja się zarumieniłem i spuściłem oczy.
-Emm,dzięki,naprawdę.-zapłonąłem jeszcze intensywniejszą czerwienią.
-I..i masz niesamowite spojrzenie,trudno jest wytrzymać,patrząc ci w oczy.-rzucił szybko i teraz to on zrobił się czerwony jak flaga narodowa Chin. Nie chcąc być dłużnym,powiedziałem.
-A ty masz najczarniejsze oczy jakie widziałem w życiu,i te twoje kruczoczarne włosy,jak jakiś latynos.-
-Ehm,dzięki.-zapłonął najczystszą czerwienią i delikatnie palcem poprawił grzywkę,opadającą na oczy. Wyglądał naprawdę uroczo z tymi wypiekami na policzkach,z kosmykami włosów nad prawym okiem .Tak,w tym chłopaku mógłbym się zadurzyć po uszy,a nawet zakochać na śmierć.Odcień tęsknoty stawał się coraz bledszy...

——

20 komentarzy:

  1. Hej. Zdecydowanie spodobał mi się Twoj pomysł opowiedzenia historii oraz udostępnienia jej w sieci. Blog prezentuje się dosyć ciekawie. Mam nadzieję, że dasz radę prowadzić go do końca historii. Jedyną rzeczą, która nie przystoi w pisaniu opowiadania, czy jakiejkolwiek historii to skróty. Strasznie rażą one wzrok. Prosiłabym, abyś możliwie jak najrzadziej z nich korzystał, gdyż nie wygląda to dobrze i niszczy wrażenie całej historii. Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa,daje mi to motywację do dalszego pisania :) Bardzo uważnie przeczytałem obydwa rozdziały,jedyny skrót jaki znalazłem to GG,więc nie do końca rozumiem uwagę,ale oczywiscie wezmę to pod uwagę 0.o

      Usuń
    2. Oj,zaczynam się powtarzać,nadmiar "uwagę" w jednym zdaniu :<
      W każdym razie,będę uważniej dobierał słowa,unikając skrótów i powtórzeń :D
      Jej,pierwszy komentarz,ale radocha ^^

      Usuń
  2. teraz drugi komentarz...zaciesz..? xd
    Nie wiem czy to celowe..czy nie..ale w każdej twojej wypowiedzi do Dawida...albo jego do ciebie jest "bracie"..troszkę takie dziwne dla mnie..:) ale nie przeszkadza mi to spokojnie.:) Czekam ze zniecierpliwieniem na następne rozdziały..:):* Oby tak dalej.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto powiedział,że w ogóle chodzi tu o mnie i mojego brata? Nie wyjaśniłem,o kim będzie opowiadanie,jedynie,że jest oparte na wydarzeniach,które miały miejsce w rzeczywistości. I nie koniecznie musi tu chodzić o moje przeżycia.

      Usuń
  3. Kolejny komentarz,ojojoj ^^ Nowy rozdział być może jeszcze dziś w nocy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy rozdział ciekawy, nie w jakikolwiek sposób ujmujący, że padnę na kolana i będę błagać o więcej, nie mniej jednak zapowiada się interesująco ;) Przy odrobinie większej ilości czasu zajrzę i doczytam resztę xD
    -"Kaaaawyyy!!"- wydaje mi się, że jak piszesz wypowiedź bohatera, który 'mówi' coś do siebie w myślach to bardziej estetycznie będzie wyglądać bez myślników i np. zrobione kursywą
    Pozdrawiam /@justus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za propozycję,poważnie to rozważę :)
      Napisałem to w nawiasie,gdyż tak najczęściej widziałem to napisane w różnych opowiadaniach,ale zawsze można to zmienić :D

      Usuń
  5. Przeczytałem tylko kawałek, ale zaraz to nadrobię :) Zapowiada się ciekawie.
    Jeżeli ktoś jest zainteresowany opowiadaniem detektywistycznem ( w którym wątek kryminalny zaczyna się od 9/15 stron) to zapraszam do mnie.
    kreskowyotaku.blogspot.com

    sorki za reklame :D
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów :) Dzięki za zaproszenie, nie omieszkam poczytać :D

      Usuń
  6. Kurde no, aż głupio mi się zrobiło że chłopak pisze lepsze yaoi ode mnie hahahahahahha. Naprawdę świetnie opisujesz uczucia bohatera. Doskonale się z nim utożsamiasz. Twoje opisy nie są zbyt krótkie, ale też nie są zbyt długie. Są naprawdę ciekawe. Jedyne co to w końcówce trochę przesłodzone z tymi komplementami.Za dużo od razu. Przez to czerwienienie się oboje faceci zdają się być Uke. Akcja ma dobre tempo, tylko przy końcówce się pośpieszyłeś. Lubię też ostre yaoi, ale twoja historia jest na to zbyt delikatna. hahah ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nad czerwienieniem się bardzo trudni jest zapanować, a emocje potrafią zmiękczyć nawet najtwardszego seme :) Dziękuję za miłe słowa i motywację :3

      Usuń
  7. Mi tam się bardzo podoba. Muszę tu częściej wpadać ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Podeszłam do tego opowiadania jak pies do jeża, ale w gruncie rzeczy nawet mi się spodobało. "Nawet", bo przeczytałam dopiero pierwszy rozdział, ale na pewno zabiorę się za następny :) Skupiłeś się na opisie uczuć wewnętrznych, co jest u mnie dużym plusem. Nie wspominając o kocie! *^* Na razie nie wiem, co więcej napisać, więc zwykłe "podobało mi się" musi Ci wystarczyć :)
    Te błędy na gg.. tak bardzo prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah,wiedziałem, że kot będzie idealnym materiałem reklamowym dla opowiadania :D Twoje "podobało mi się" wiele dla mnie znaczy, to motywujące, dziękuję :)

      Usuń
  9. Kocia siła реяswazji? ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejne super opowiadanie *.* Skąd ty bierzesz tą wenę ? *O*

    OdpowiedzUsuń